wtorek, 2 kwietnia 2013

The right choices.




W temacie ciszy. Miałam dzisiaj oczyszczająca rozmowę w pracy. Pisałam kiedyś, że stanęłam przed murem. 
Nie należę do osób konfliktowych, które lubią rozgrzebywać, podsycać, jątrzyć, plotkować i hodować. Lubię mieć wyjaśnione pewne tematy, szczególnie te, które sprawiają, że przebywanie z drugim człowiekiem przestaje być przyjemne, ba! Przestaje być neutralne.

To sobie dzisiaj pogadałyśmy. Ów pogadanka, wcale nie wyniknęła z mojej inicjatywy. A mianowicie z chęci dowalenia mi. Skoro już zaczęła się rozmowa poruszyłam pewne kwestie.
Ku mojemy zdziwieniu (choć niezbyt wielkiemu) okazało się, że to co jest biłe jest czarne, a to co jest czarne jest białe...Żadne argumenty nie przemawiają, bo są dwie złote wymówki: pracoholizm i "u nas się tak pracuje" (znaczy sie niby w tej firmie, tylko zastanwiający jest fakt, że tak się pracuje tylko w "naszym" dziale, a firma zatrudnia ponad 500 osób).

Nawet się cieszyłam, że koleżanka weszła na ten temat (mniejsza o poziom i motywację), będąc naiwną, że może to coś unaoczni(jej). Rozmowa, która miała do czegos doprowadzić niewątpliwie doprowadziła, do tysięcznych milionowych rzucanych kurw, chujów i choler.

Dla jasności-dziewczyna ma 25 lat, jest dwa lata lub rok po studiach i ma półtoraroczne dziecko. I nie pracujemy w dziale robotniczym ani pod budką z piwem, jak mogłoby się Wam po ptrzeczytaniu tego wydawać.

Nie wiem czy ta rozmowa cokolwiek zmieni. wylewanie na kogoś frustracji za bark poczucia bycia docenionym, za ciągłe zmeczenie pracą po 12h/24h na włase życzenie, z powodu braku umiejętności trzymania się stworzonych przez siebie (o ironio!!) procedur i bycia asertywnym, nie rozwiązuje niczego. Jedynie daje JEJ ulgę na chwilę.

Czy ja mam w dowodzie WOREK TRENINGOWY?

Fakt, że po tej dyskusji, która odbywała się przy świadkach (osoby z działu) atmosfera była bardzo oczyszczona, nikt nie plotkował, nie przeklinał, nie wylewał z siebie frustracji w eter-tylko WSZYSCY PRACOWALI. Czy ten stan utrzyma się dłużej? Tego nie wiem...

W żadnej firmie w moim życiu nie spotakałam się z takim brakiem szacunku, agresją, chamstwem, jątrzeniem czyiś niepowodzeń i ciągłego plotkowania o kimś, by się dowartościować i pokazać sobie, że ma się choć trochę lepie (albo, ze ten ktoś sobie zasłużył na to, co go spotkało).

Dla mnie jest to dramat tych czasów...dramat ludzi wykształconych (choć jak widać nie dla wszystkich).

3 komentarze:

  1. ludzie nie potrafią rozmawiać, a jak nie mają argumentów to używają nie cenzuralnych słów

    przykre to jest

    OdpowiedzUsuń
  2. ogólnie uważam, że obecne czasy są bardzo dramatyczne. Pełne absurdów. w ogóle są abstrakcją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiejsze czasy takie już są. Wszyscy tylko narzekają. Że nie ma pracy. Jak praca jest, to że mało płatna. Jak dobrze płatna, to że trzeba się narobić. I tak w kółko kręci się jakieś dziwne przeświadczenie, że wszystko wszystkim się należy za nic. No niestety. Dobrze, że oczyściłaś atmosferę. To ważne.

    OdpowiedzUsuń