czwartek, 27 lutego 2014

Tłusty czwartek!

Objadacie się dzisiaj pączkami? Wczoraj było o zdrowej żywności, a dzisiaj pora na małe łasuchowanie:) Ja chcąc zakupić dziś pączki, musiałam czekać w cukierni aż je dowiozą z drugiego końca miasta! Za to w ciągu 10 minut (kierowca był już w drodze) zrobiła się w cukierni kolejka, która nie mieściła się w lokalu! Byłam bardzo cierpliwa i oto efekt:





My co prawda wstęp do tego dnia, mieliśmy w weekend u Rodziców Tajemniczego-nie ma nic lepszego niż pączki i tort malinowy w wykonaniu Jego Mamy!! Mistrzostwo świata, naprawdę!!

Wspomniany tort: 






Niedzielne pączki, najlepsze na świecie!!




Pomimo tego, że jakoś specjalnie nigdy nie obchodzimy tego dnia, tym razem stwierdziłam, że zakupię pączki i pójdziemy do Babci. Zważywszy na to, że Babcia nas dzielnie wspierała w niedzielę, stwierdziłam, że zamiast pączków zaniesiemy jej trochę wiosny:)









Zakupiłam prymulkę, odpowiednio przystroiłam, korzystając z tego, ze wszystko co potrzebne miałam w domu i mam nadzieję, że Babcia się ucieszy na taki czwartkowy upominek :)

Ja z samego rana miałam zajęcia vinyasa jogi , przede mną jeszcze ćwiczenia na brzuch i ramiona więc u Babci będę mogła się objadać do woli ;)

A jak Wy spędzacie ten dzień? 

środa, 26 lutego 2014

Smoothie: szpinak, pomarańcze, banany

Elfica prosiła mnie kiedyś, po napisaniu jednej z notek, bym podała przepisy pewnych potraw, które robimy w domu, a które są zdrowe :) A ponieważ pod ostatnim postem wyraziliście chęć zobaczenia takiego przepisu spieszę z takim wpisem :)
Wiem, że smoothie to nie do końca potrawa ale uwierzcie mi, można się tym najeść :)

Do zrobienia naszego smoothie potrzebne nam będą:
- szpinak (najlepiej świeży)
- pomarańcze
- banany
- woda


Źrodło: http://miejskowiejski.blox.pl/2009/02/Szpinak.html

Źródło: http://suma-wszystkich-smakow.blogspot.com/2010/12/ciasto-bananowe-z-bakaliami.html

Źródło: http://martamisiak.blogspot.com/2012_12_01_archive.html

W tej kolejności wrzucamy wszystko do blendera:







Dodajemy pół szklanki/szklankę wody i blendujemy dalej:




A tak oto wygląda efekt końcowy:








Jeśli chodzi o proporcje, wszystko zależy od tego czy to ma być śniadanie, czy tylko coś dodatkowego. Ja zazwyczaj wypiłam dużą szklankę (tą z IKEA pokazana na zdjęciu) smoothie, a Tajemniczy nawet trzy, bo traktuje je czasami jako śniadanie. 

Konsystencja nie ma być lejąca jak woda, a bardziej jak w przypadku koktajli robionych na bazie jogurtu-gęsta i treściwa :) 

Długość blendowania zależy od tego czy lubicie czuć drobimy składników w trakcie picia czy nie. Ja osobiście wolę mocno rozblendowane warzywa. 

Możecie dodać np. świeży korzeń imbiru lub pieprz jednak nie polecam słodzenia, zupełnie nie ma potrzeby. Banany i pomarańcze nadają wystarczający słodki smak. 

Gdybyście mieli jakiekolwiek pytania, zachęcam do ich zadawania w komentarzach :)

Czy ktoś z Was pija regularnie smoothie?

poniedziałek, 24 lutego 2014

Zdrowe odżywianie.

Jak wiecie, Tajemniczy od dłuższego już czasu nie je mięsa. Dlatego mocno uzupełnia jego braki i je znacznie więcej warzyw niż przed stosowaniem tej diety. Dzięki temu, ja często mam okazję na wypicie świeżo zrobionego smoothie :) Ostatnio królują zielone i brązowe:





Są bardzo pożywne i smakują rewelacyjnie choć wiem, że nie zawsze wyglądają tak, że człowiek ma ochotę się na nie rzucić:) Bez przesady nie wszytko złoto co się świeci :) To bardzo dobry wstęp do śniadania, brzuszek Wam za niego podziękuję :)

W dalszym ciągu kontynuuje śniadania owsiankowe (z krótką przerwą na chleb wiejski), do tego pyszne smoothie i herbata Rooibos sypana, zakupiona w niemieckiej drogerii DM :)
Do tego plan dnia na dzisiaj i do roboty!




Może ktoś z Was jest zainteresowany przepisem na pyszne smoothie? 
Pijacie takie koktajle ?

niedziela, 23 lutego 2014

Prezent urodzinowy.

Jakiś czas temu pisałam, że lubię spędzać czas z książką w ręku, do tego jeszcze termosem herbaty i oczywiście pod kocem. Pogoda czasami nastraja do siedzenia w domu :)
W tym roku nie skorzystałam z wielkich przecen (poza nielicznymi wyjątkami, o których mieliście okazje przeczytać) więc stwierdziłam, że z tytułu moich urodzin i przecen zrobię sobie prezent i zamówię kilka książek. Paczka nie kompletowała się długo w empiku, zdaje się, w 4 dni po złożeniu zamówienia otrzymałam informację, że moja paczka czeka na odbiór wybranym sklepie. Dwa dni później wybrałam się po nią:




Zamówiłam całkiem nie mało książek...na razie przeczytałam trzy :) 




Zazwyczaj kiedy czytam, nawet gdy jest to po 16:00 i nie jest jeszcze w pełni ciemno, zapalam sobie kilka świeczek, uwielbiam kiedy te światełka migają, a świece pachną. To mnie dodatkowo relaksuje :)




A Wy? Zainwestowaliście ostatnio w jakąś książkę? Polecicie coś wartego kupienia?

piątek, 21 lutego 2014

Więcej niż Osho. Idee, nauki i przekaz kontrowersyjnego guru.

...to kolejna z książek, które chłonęłam, choć czyta się ją zupełnie inaczej niż prozę. Ponadto zawiera nie tylko myśli Osho ale także innych guru ("guru" jakie to ostatnio "modne" słowo).

Czytanie tej książki sprawia, że widzimy, że na pewne rzeczy można patrzeć z zupełnie innej perspektywy. Perspektywy, która jest zupełnie inna, bo nie jest uwikłana w naszą kulturę. W książce tej, poruszony jest jakże kontrowersyjny w Polsce, temat seksu. I odziwo wcale nie przedstawiony jako narzędzie prokreacji ale przyjemności i możliwości rozwoju (oczywiście nie mowa tutaj o szybkim numerku, a o akcie seksualnym, jaki zachodzi w stałym związku, gdzie obydwie strony wzajemnie siebie szanują i są na siebie bardzo wrażliwe).

Niewątpliwie jeśli czyta się tę książkę z otwartym umysłem, dużą dozą tolerancji i chęcią zrozumienia, skłania ona do refleksji...Ja nie mogę przestać myśleć o pewnych tematach, pewnych rozwiązaniach po jej przeczytaniu...



Oczywiście do tego czytania niezbędna jest herbata, tym razem Roiboos, świeczka zapachowa oraz wspaniałe czekoladki, o których już kiedyś pisałam. Marcepan pierwsza klasa :)

Do tego napaliłam w piecu, żeby było mi ciepło. Uwielbiam móc w te dni napalić w piecu, przykryć się kocem, zapalić świeczkę i w spokoju czytać, bez poczucia pośpiechu gdziekolwiek. 



"Wiele osób chlubi się swym bogactwem, władzą, nazwiskiem czy wysoką pozycja społeczną. Ale żadnej z tych ulotnych rzeczy  nie odnajdą po śmierci" 
                                                                                               Ramakrishna


wtorek, 18 lutego 2014

Światowy Dzień Kota 17 luty





Jak na kociarę przystało, nie mogłoby się obyć bez informacji o Światowym Dniu Kota na moim blogu :) I choć nasz Rudzielec jest z nami dopiero od roku, to ja czuje się, jakby była z nami znacznie dłużej :)

Od dzieciństwa kochałam koty i miałam je w domu. Zupełnie mi ta miłość nie minęła, trwa do dzisiaj :) Poza tym, jak można nie lubić kotów? Nawet naukowo udowodniono, że są one dla człowieka samym dobrem :)  Bardzo dobrze służy ludziom zabawa z kotami, dzięki czemu mogą się odstresować, ich mruczenie działa na skołatane nerwy, które często wywołują reakcje somatyczne naszego organizmu, a poza tym, dzięki kotom ma się poczucie, że nie jest się samemu na świecie i ma się o kogo dbać :) A wdzięczność takiego zwierzaka, np. zabranego z ulicy albo schroniska, to wspaniałe doświadczenie. Koty pomimo, że są indywidualistami potrafią być wierne i pokazywać wdzięczność właścicielowi.

Nawet mistrz powiedział, że "Najmarniejszy kot jest arcydziełem" Leonadro da Vinci

W polityce, jest ciekawy tekst pokazujący, jak długo towarzysza nam koty, klik.

A może ktoś z Was chciałby zaadoptować kotka? One naprawdę chcą mieć dom-zobacz :)


Na terenie Poznania jest fundacja, która umożliwia adopcję. Dzięki Fundacji Koci Pazur, trafiła do nas Rudzia :)





A tutaj dowód na to, jak bardzo fundacja jest zaangażowana w kocie życie-składa kociakom życzenia :)




Jeżeli macie już swojego pupila ale mimo wszystko chcielibyście pomóc kociakom z Fundacji Koci Pazur, zachęcam do wzięcia udziału w akcji:




A jeżeli nie macie swojego pupila i nie możecie żadnego adoptować, możecie wspomóc działania Fundacji Koci Pazur, poprzez wpłacenie 1% podatku:





To jak? Kociaki mogą na Was liczyć ? :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Wizyta Brata.

Nie często zdarza nam się mieć gości. Szczególnie przez ostatnich 6 miesięcy. Byliśmy bardzo zaangażowani w projekt o którym już Wam pisałam tutaj. Nawet nie wiem, kiedy minęło tyle czasu...Teraz nadeszła pora, by zaangażować się w nieco inne projekty ;) A czas ucieka, jak przez palce. Dodatkowo mamy jeszcze inne komplikacje, które utrudniają nam spotkania w domu, a jak Tajemniczy wraca o 18:30 to nie ma ochoty gdziekolwiek wychodzić...(czekamy na wiosnę;) ).

Mimo wszystko udało nam się ugościć niedawno brata Tajemniczego :) Widzimy się z Nim bardzo rzadko, więc tym bardziej ucieszyłam się, że jest okazja, by choć kilka godzin podyskutować (nawet nie poszłam tego dnia na jogę, a to znaczy, ze naprawdę mi zależało ;)). Na obiad zrobiliśmy pizzę, a dokładniej dwie, bo było nas czworo:




Stwierdziliśmy, że zrobimy kolację nie tylko z Bratem ale i z Babcią, bo ona go widuje tak rzadko, jak my. Pizza wszystkim bardzo smakowała. Pomimo tego, że nikt nie był głodny, przed pójściem spać zjedliśmy jeszcze kilka kanapek chleba wiejskiego, który specjalnie zakupiłam kilka godzin wcześniej. Oczywiście zakup dokonany w piekarni "Zagrodnicza", o której też Wam wcześniej pisałam, tutaj (pkt. 4). I choć spotkanie nie było długie, żeby nie powiedzieć, że ekstremalnie krótkie, prawie jak nasz sen, to jednak ciesze się, że był u nas.

A Wy? Lubicie mieć gości? 



sobota, 15 lutego 2014

W poszukiwaniu sukienki idealnej.

Z tegorocznych promocji nie udało mi się zbytnio skorzystać. Mam wrażenie, że mało było naprawdę atrakcyjnych rzeczy do kupienia w okazyjnej cenie. Skusiłam się więc na sweterek z United Colors of Benetton.
Kilka tygodni później wybrałam się na zakupy z Mamą Tajemniczego. Głównym celem wyprawy była sukienka na ważną imprezę. Przy okazji, zakupiłam kilka innych rzeczy dobrej jakości. To nie były duże zakupy, za to bardzo udane :)




Po tych zakupach śmiałam się, że szalików i kominów, to mi chyba do końca życia starczy ;) Nie wyobrażam sobie zimy, jesieni, a czasami nawet chłodnej wiosny bez szalika...

A jak Wasze zakupy? Znalazłyście w tym roku coś wartego uwagi ?

czwartek, 13 lutego 2014

Walentynki z Jogą.

Niektórzy z Was chcieli spróbować Jogi. Niektórzy z Was, mieszkają w Poznaniu. Niektórzy z Was chcieli odwiedzieć Studio Namaste Yoga :) Pojawiła się ku temu wspaniała okazja!



Naprawdę warto się wybrać. Devinette  co Ty na to? Możecie popraktykować razem :) To świetny pretekst do zobaczenia studia i wspólnej aktywności :)

środa, 12 lutego 2014

Cafe Szpilka, ul. Żydowska 28, Poznań

W styczniu umówiłam się z moją koleżanką na kawę. Na spotkanie wybrałyśmy się w zagłębie knajpek i kawiarenek. Ponieważ ja byłam pierwsza, stwierdziłam, że porozglądam się i wybiorę coś, żeby mieć propozycję :) Postawiłam na Cafe Szpilka przy ul. Żydowskiej 28 w Poznaniu. Lokal jest w różowym kolorze i domyślam się co większość z Was pomyśli-nie dla mnie. Ja też nie przepadam za różem. Jednak tam, ten róż jest stonowany i "zmiękczony" innymi kolorami, poduszek i obić. Jest mnóstwo świec, zdjęcia kotów i wspaniała obsługa. Mężczyzna, który nas obsługiwał, zachowywał się jak duch tego miejsca, nie narzucał się, nie był natrętny, nie przeszkadzał...Chwilami miałam wrażenie, że jesteśmy same a to sztuka stworzyć taki klimat.





Jeżeli jesteście z Poznania lub okolic, bardzo Wam polecam to miejsce:) Ceny mają normalne, bardzo dobre ciasta i konfitury (domowej roboty), a przez cały czas towarzyszy nam wspaniała muzyka. Co jakiś czas są organizowane różnego rodzaju atrakcje o czym możecie się dowiedzieć na FB Cafe Szpilka. Natomiast latem możemy posiedzieć  ogródku :)

Straszna szkoda, że takich miejsc jest tak mało, takich gdzie człowiek wchodzi i znika, czuje się tak dobrze, że nie ma ochoty wyjść i wcale nie ma poczucia, że jest w obcym miejscu :) Bezcenne :)

czwartek, 6 lutego 2014

Tajemniczy niekwestionowanym Mistrzem w kuchni! (i nie tylko :>)

Tajemniczy przez ostatnich kilka miesięcy eksperymentuje w kuchni. Nasze gusty smakowe już od samego początku często się rozmijały-coś co on łączył i jadł ze smakiem dla było nie do zjedzenia w takiej konfiguracji. Od momentu, kiedy Tajemniczy został wegetarianinem gotuje sobie, a ja sobie. On je tak dziwne rzeczy, że naprawdę nie wiedziałabym co mu gotować, żeby był usatysfakcjonowany a jednocześnie najedzony.

W ramach swoich standardowych eksperymentów Tajemniczy zrobił pierogi. A, ze robił je pierwszy raz to zrobił tyle ciasta, że wspomniane pierogi jedliśmy przez trzy dni, w różnych wariantach smakowych-do słodkich, bo wegańskie :) Dla mnie zrobił pierogi na słodko (bo ja uwielbiam takie obiady), które są absolutnym, niekwestionowanym mistrzostwem świata i pobił moja Mamę, której jeśli chodzi o pierogi, nikt nawet nie doścignął.

Pierogi jadłam z ogromnym smakiem, choć przyznam się, że głównego składnika Wam nie zdradzę ale było warto, oj było warto je zjeść bez cebulki ;)

Kolejnego dnia jadłam pierogi z farszem ziemniaczanym, które również bardzo mi smakowały, a do tego były odsmażane (uwielbiam wszystko co smażone, duszone, zapiekane itd. choć wiem, że nie jest to zdrowe i raczej należy ograniczać jedzenie w takiej formie).

Pierogi prezentowały się wspaniale:







A jedzone w takim towarzystwie smakowały jeszcze lepiej :) Uwielbiam cięte kwiaty ale to już bardzo dobrze wiecie :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Dzień jak z marzeń.

O zmianach u mnie już mogliście przeczytać :) Nadal ciesze się tymi dobrymi chwilami:) I choć nie każdy mój dzień wygląda jak ten poniżej, to dobrze jest zrobić sobie taki dzień dla siebie i dla swoich bliskich :) Mój dzień chyba nie mógł wyglądać lepiej:

1. Poranna joga z Ullą:



2. Przepyszne śniadanie: owsianka z jabłkiem, owocami goji oraz cynamonem, mniam! I żeby była jasność, ja nigdy nie byłam fanem owsianki, a swoją pierwszą spróbowałam rok temu.





3. Już w trakcie śniadania zaczęłam palić w piecu. Czym Ruda była zachwycona:



4. Po tym pożywnym drugim śniadaniu zakupy w naszej ulubionej piekarni "Zagrodnicza" przy Placu Wielkopolskim. Kupiłam nasz ulubiony chleb, chleb wiejski. Jest duży i okrągły, a skórka taka chrupiąca, ach!! Choć jest on zdradliwy, bo nawet kiedy nie jestem głodna, zjem kromkę...a jak jest jeszcze ciepły, to należy kupić dwie sztuki, już to z Tajemniczym przerabialiśmy. 
Potem odwiedziłam warzywniak, w którym dawno mnie już nie było oraz Cafe Szpilka-mają wspaniałe konfitury domowej roboty :) Zresztą o tym miejscy napiszę więcej już niebawem :)


Nie powstrzymałam się i chwile po powrocie do domu pierwsze co zrobiłam to:
(tak, przed obżarstwem były zdjęcia)




Niebo w gębie! Konfitury są z czarnej porzeczki :)


5. Po powrocie do domu porządki: pranie, prasowanie, zmywanie podłóg, mycie naczyń, gotowanie...a potem, w przerwie na herbatę i wspaniałą belgijską marcepanowo-czekoladową czekoladkę nadszedł czas na kilka chwil z moją guru jogi Kino McGregor, która prowadzi na YT kanał Kino Yoga. To moja druga guru jogi, mam ich trzy ;)






5. Potem trochę pracy :)

A później jak na przykładną partnerkę przystało, pozostało mi czekanie aż Tajemniczy wróci z pracy (oczywiście przy ciekawych czasopismach) :)


A Wy? Jak spędzacie swoje dni?

sobota, 1 lutego 2014

Zbyt dumna, zbyt krucha...Maria Callas.

Lubię zachodzić do sklepu Biedronka. Nie specjalnie przepadam za żywnością jaka jest tam dostępna, z nielicznymi wyjątkami, za to propozycje książek często są warte uwagi. Ostatnio zakupiłam dwie książki (bo nie miałam przy sobie więcej gotówki).
Nigdy nie słuchałam Marii Callas, nie przepadam za muzyką operową, żeby nie powiedzieć, że jej nie lubię. Jednak słuchanie śpiewu, a czytanie o czyimś życiu to zupełnie dwie różne sprawy. Stwierdziłam, że książka o Niej za 9,99zł to okazja nie do odrzucenia :) Już nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę ją czytać ale do skończenia miałam "Chatę" o której pisałam Wam tutaj klik

Książka o Marii Callas mnie zszokowała...Jest to powieść, napisana na podstawie listów oraz innych książek biograficznych. W życiu nie powiedziałabym, że Ona miała tak trudne dzieciństwo i tak toksycznych rodziców. Ewidentnie osiągnęła sukces na skale światową, co było jej marzeniem. Jednak nigdy nie zdobyła tego co było dla niej najważniejsze, nigdy nie była szczęśliwa. I to właśnie jest najbardziej przerażające  w tej historii. 




Przeczytałam ostatnio kilka książek para biograficznych lub biograficznych o ikonach, takich jak Marylin Monroe, Maria Callas czy Coco Chanel i dochodzę do wniosku, że wszystkie te kobiety, były nieszczęśliwe. Nam, obserwatorom, wydawało się, że to były kobiety, które miały wszystko . A one, czasami nawet otwarcie, twierdzą, że pomimo tego wszystkiego, tak naprawdę nie miały nic. 

A Wy? Uważacie, że macie wszystko czy, że ciągle Wam czegoś brak?