sobota, 14 grudnia 2013

Wymarzona sobota!

Na weekend czekałam z utęsknieniem. Nie mogłam się już doczekać chwili kiedy będę mogła wstać bez budzika i nie będę musiała iść do pracy. I nie chodzi tylko o to, żeby się wyspać ale też o to, żeby nie doświadczać absurdów oraz złej atmosfery, które są nieodłącznym elementem mojej pracy.


Z samego rana byłam umówiona na wizytę u kosmetyczki w salonie Velvet & Limonka. W planie woskowanie, henna brwi, a zupełnie spontanicznie fryzjer :)
Na regulację i hennę brwi oraz woskowanie chodzę tylko tam. Mam ogromne zaufanie do kosmetyczki Magdy, która stwarza taką atmosferę, że chce się tam być. Poza tym zna się na tym co robi :)

U fryzjera miałam okazję być pierwszy raz. Nie było to nic skomplikowanego, podcinałam tylko znacząco końcówki, bo Tajemniczy stwierdził, że mam zbyt długie włosy. Kochanie mam nadzieję, że teraz będą Ci się podobać bardziej ;) 
Nie mogę się jeszcze wypowiedzieć czy jestem zadowolona z efektu, bo wiadomo, że po wyjściu od fryzjera włos wygląda inaczej niż po pierwszym myciu po strzyżeniu. Strzygła mnie fryzjerka Magda-żadna fryzjerka nie traktowała moich włosów tak delikatnie, bez szarpania przy myciu i rozczesywaniu. Była także bardzo wrażliwa na to, czego oczekuję. I choć miałyśmy dla siebie tylko pół godziny, w które zdołałam się wcisnąć, to atmosfera była bardzo rozluźniająca i jak tylko będę zadowolona z efektu, chętnie tam wrócę. Moje włosy wspaniale pachną specyfikiem nawilżającym i chroniącym włos przed ciepłem. Mam ochotę go kupić ale z racji ceny (bagatela tylko 90 zł, za buteleczkę ok 50 ml) na razie się wstrzymam ;)

Zarówno kosmetyczka jak i fryzjerka wykonują swoją pracę z należytą wrażliwością i bardzo szybko...Nie ma zbędnego siedzenia na fotelu i czekania. Jest to szczególnie ważne, kiedy nam się spieszy.

Dodatkowo salon Velvet & Limonka jest przepiękny jeśli chodzi o wnętrze:

Do mnie to wnętrze bardzo przemawia. Dopracowany jest każdy detal, zawsze jest czysto i jest sporo kwiatów, które bardzo ożywiają przestrzeń. Dodatkowo widać, że właściciel miał pomysł na to, jak to miejsce ma wyglądać. Nic nie jest tam przypadkowe, a wręcz spójne.

Jedyne co mnie zastanawia, to fakt, że jak się tam dzwoni, to nie ma się aż tak dobrego wrażenie. Osoby odbierające telefon mogłyby zostać przeszkolone z obsługi klienta, uważam, ze salon znacząco by na tym zyskał. Nie chodzi o to, że są niegrzeczne czy niemiłe ale można to znacząco poprawić :)


Po powrocie do domu zjadłam śniadanie i zaczęliśmy oglądać filmy :)
Pierwszy jaki widzieliśmy to : Ballet Shoes 

Film o spełnianiu marzeń :)



Potem był serial "Jak poznałem waszą matkę", który oglądamy od kilku miesięcy. Dzisiaj było chyba z 10 odcinków :)




W filmie gra aktor, który kiedyś, jak byłam dzieckiem grał główną postać w serialu Doogie Houser:


i to była moja platoniczna miłości, ale cii... ;)

Potem nadszedł czas na obiad, który w całości zrobił Tajemniczy, no poza sosem, który jadłam tylko ja. Zupełnie nie wiem dlaczego....




Przez całe popołudnie towarzyszyły nam świece, które uwielbiam...




Świeca, która jest na zdjęciu powyżej jest z naturalnego wosku, którym można masować ciało. Kupiłam ją w TK MAXXX za ok. 30 zł. Zastanawiałam się czy jest warta swojej ceny i po kilku tygodniach używania mogę powiedzieć, że tak. Jej zapach jest wspaniały, nie jest duszący, chemiczny, a dodatkowo jest bardzo wydajna. Wosk faktycznie nadaje się do masażu ciała :) Pozostawia wspaniały, delikatny zapach, a skóra jest nawilżona.


Pogoda nie zachęcała do wyjścia z domu, nawet po wróblach było widać, że na dworze ciepło nie jest. Dlatego cały dzień spędziliśmy w domu.



Uwielbiam takie dni :)

środa, 11 grudnia 2013

Środek tygodnia.

Nadszedł czas, kiedy za oknem szaro, temperatura jest coraz niższa, a to wszystko nie nastraja do wyjścia z domu. I choć uwielbiam jogę, jak widzę coś takiego, jak w miniony piątek-tylko białość hulającą za oknem-to naprawdę jedyne, na co mam ochotę to wejść pod kołdrę, trzymając w ręce kubek ciepłej herbaty. Fajnie, jakby ktoś jeszcze w piecu napalił ;)

Pomimo tego, że jak na grudzień temperatura nie jest nadzwyczajnie niska, dogrzewamy się piecami kaflowymi. To zarówno generator ciepła, jak i nasz substytut kominka, którego nie możemy mieć...

Wieczorem, czasami nawet uda nam się zasiąść do domowego kina i zobaczyć jakiś film. Wczoraj był to "Jeździec znikąd", z genialnym Johnym Deepem ;)
Nieco się dłużył, bo zobaczenie filmu, który trwa ponad 2 h to już dla mnie całkiem niezłe osiągnięcie.
Taka bajeczka, jak lubicie Johnyego to zachęcam :)


Źródło: Filmweb


Czasami pomijając fakt, że film ma być przyjemnością, dodajemy do tego coś jeszcze:



A Wy? Polecacie jakiś film ?


Z przeczytanych ostatnio pozycji-"Niepokonani", Krzysztof Ziemiec
Książka, w której najbardziej poruszyła mnie historia Eleni oraz Jaśka Meli. Naprawdę warto przeczytać choć jeśli chodzi o sposób w jaki ta książka jest napisana, nie jest to mistrzostwo. Mimo wszystko warto, bo przecież najważniejsze są te historie.


Źródło: http://www.students.pl/


Magazyn "Joga Magazyn"
Ten numer jest szczególnie ciekawy. Dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czym jest joga, szczególnie trafny :)


Żródło: http://www.nui.sklep.pl

A na koniec, ktoś kto tez nie przepada za chłodem:



niedziela, 17 listopada 2013

Miniony relaks.

Ten weekend, adekwatnie do tygodnia pracy jest zdecydowanie za krótki. 
Strasznie potrzebny był mi ten czas. Czas na leżenie  łóżku, na czytanie z łóżku, na relaks. Gdyby ie fakt, że idę jutro do tej, a nie innej pracy, stan relaksu zapewne utrzymałby się dłużej. 

Wczorajszy obiad był pyszny:


Pizza robiona na domowym cieście, ze świeżymi warzywami i dwoma rodzajami sera (oczywiście wiecie, że ser to najważniejszy składnik pizzy?) :)


Chciałam sobie ułatwić relaks więc zapaliłam w domu kilka świeczek:



Przeczytałam też cały numer "Magazynu Joga". Możecie ja nabyć w Studio Namaste Joga w Poznaniu. Jest to dwumiesięcznik. Najnowszy num er wychodzi 18.11.2013! :) Ja już sobie prosiłam odłożyć ten numer.

Magazyn jest bardzo treściwy, a cena jest wręcz śmieszna-6,50 zł 


Przede mną spotkanie z kolegą, z którym niedawno pracowałam :) Mam nadzieję, że będzie miło i treściwie, a po powrocie do domu siadam do nauki angielskiego oraz do filmu z moim Ukochanym...nie pogardzę lampką wina :)

sobota, 16 listopada 2013

Fatalny najdłuższy tydzień ever...

Po 40 minutach walki, kilku siarczystych przekleństwach i marudzeniu na głos do siebie, wreszcie przypomniało mi się jaka jest moja nazwa i hasło na blogger.com. Uf...udało się :)

Ten tydzień, pomimo, że ze względu na Święto był krótszy dla mnie był chyba najdłuższym tygodniem w tym roku...To jakiś koszmar! A weekend jak na złość mija w tempie błyskawicznym.

Choć to mi pokazało coś bardzo ważnego-spełniło się jedno z moich marzeń z przeszłości. Moja Mama, poza Tajemniczym, jest pierwszą osobą od której uzyskuję wsparcie i pomoc. Nie spodziewałam się, że to zmieni się aż tak bardzo. I tak szybko. W końcu to tylko 3 lata. I aż. Różnica jest powalająca. Bardzo mnie to cieszy. 
Mam nadzieję, że z biegiem czasu zaufam jej bardziej i będę mogła na nią liczyć.
Bardzo ja kocham, choć bardzo trudno jest mi to jej powiedzieć. 


Zmarła pewna ważna osoba. Nie miałam z nią kontaktu jakoś często, ani nie był on wyjątkowo głęboki. Jednak przeprowadziłyśmy kilka rozmów, które dały mi do myślenia. Dostałam od niej dużo wsparcia. To taka kobieta anioł, nawet gdy widzisz ją raz na rok, daje Ci tyle wsparcia, tyle energii, że wiesz, że sobie poradzisz. A fakt, że Ona w Ciebie wierzy, jeszcze bardziej Cię motywuje. 
Bardzo wyjątkowa osoba.
[*]

Wróciło do mnie dużo wspomnień, dużo pozytywnych i tych smutnych wydarzeń. Z niektórych mam nawet zdjęcia ale chyba google nie wytrzymałby tej ilości ;)
Dlatego zamieszczam tylko kilka.


Spacer w maju i podziwianie miasta:




Przypomniały mi się także dobroci, jakie miałam okazję smakować nie tylko w domu:



Przy okazji zdjęć dotyczących miasta polecam bardzo dwa bardzo dobre zakłady:
1. Fotograficzny (http://www.fotogajek.pl/)
2. Szewski, ul. Kramarska (chyba nr 6)

Wspaniali specjaliści, znający się na rzeczy, z pozytywnym podejściem do życia i profesjonalizmem w pracy :)



Dzisiejszy dzień spędziłam w łóżku. Wczorajsza przykra wiadomość mnie rozbiła.

A Wam jak mija sobota?

poniedziałek, 11 listopada 2013

Niedzielny, wspaniały czas!

Niedziela była dniem spokojnym jak rzadko kiedy. Perspektywa wolnego poniedziałku, to coś czego potrzeba mi znacznie częściej :)

Zjedliśmy leniwe śniadanie (moje podgrzewane kilka razy), porozmwialiśmy a potem przyszedł czas na ruch. Tajemniczy wyciagnął mnie na rolki. Przerwę mialam sporą, ponad rok! A żeby była jasność, dopiero zaczęłam się uczyć. Jeszcze nie sparwia mi to przyjemności ale nie ma się co dziwić, skoro mam takie tempo. 
W każdym razie to był świetny pomysł. Pogoda była w sam raz i przetestowałam swoją nową kurtkę. Wiem, że na piesze wycieczki się nadaje, na jazdę na rolkach też! :)


Żródło: http://fashionelka.pl/rolki-moja-nowa-milosc/

Po powrocie był wpaniały obiad, naleśniki (z mąką kukurydzianą) z powidłami. W powidłach znaleźliśmy połówki śliwek, z pewnością więc były z owoców.
Polecam powidła firmy Dawtona :)

Potem stwierdziliśmy, że czas uruchomić kino (rolety w dół, TV do odpalenia i szukamy). Padło na trzy pozycje:


"Śmierć w Tombstone"
Bajeczka z morałem. Nie polecam, chyba, że będzie Wam się nudzić albo lubicie filmy w typie westernu, z rozlewem krwi i Lucyferem w tle. 




"Wyprawa Kon Tiki"
Film nakręcony na podstawie parwdziwych zdarzeń. Włączylismy go, bo Tajmeniczy przeczytał książkę i był ciekawy ekranizacji. Większość ludzi, ktorzy odbyli tą podróż zmarło koło 2000 roku. Kiedy oglądam filmy, gdzie na końcu napisane jest czym bohaterowie się zajmuję i dowiaduję się, że umarli tak niedawno, żaluję, że nie miałam okazji ich poznać.




"Miłość i turbulencje"
Filmy produkcji francuskiej to gwarant dobrego kina. Uwielbiam takie filmy, jak "Niech życje Francja" czy "Faceci od kuchni". Ten język ma w sobie coś dynamicznego, samo okazywanie emocji przez bohaterów już jest zabawne, a jak doda się do tego zamierzony humor, to sąsiedzi zza ściany słyszą jak smieję się w głos. 





Powyżej wspomniane:

"Niech żyje Francja"
Naciągany nieco film i trzeba przeżyć pierwsze 20 minut ale potem już z górki :) I kilka momentów jest takich, że naprawdę smiałam się w głos :)



"Faceci od kuchni"
Zestawienie tych akurat aktorów to był strzał w dziesiątkę. Wspaniały film :) Na nim można się ubawić!

Uwielbiam francuskie filmy!!



A na dzisiejsze popołudnie w planach, oprócz rogali:




Ze wspaniałym prowadzącym , podejżewam, że można się jeszcze zapisać :)

Więcej info na: http://namasteyoga.pl/


A Wy? Jakie macie pany na dzisiaj?

niedziela, 10 listopada 2013

Co u nas?

W tym roku urlop znowu nas ominął. Dlatego z okazji ślubu mojej przyjaciółki oraz 1.11.2013 postanowiliśmy przedłużyć sobie weekend. 
W jego trakcie zwiedziliśmy kolejny raz kawałek Niemiec oraz Park Skalny w Czechach (relacja niedługo). Ten wolny czas był nam bardzo potrzebny...

Jeśli chodzi o Wesele, to na żadnym nie bawiłam się tak dobrze. Choć gdyby Tajemniczy nie poszedł tak w tango, z pewnością bawiłabym sie lepiej ;)




Po Weselu przyszedł czas na poprawiny a kilka dni później na wizytę u Młodych. Zostaliśmy obdarowaniu oscypkami i kiełbasą własnej roboty (to wlaśnie u nich zakochałam się w oscypkach). Po powrocie do domu umilałam sobie nimi czas, przypominając sobie wesele:




W trakcie odpoczynku przebywaliśmy w moich rodzinnych stronach :) Kot pomagał nam gotować. Jak widać oscypkami nie pogardzi. Teraz pilnuje nawet mojej torebki...




Korzystając z weekendów Tajemniczy robi mi zaskakujące sniadania niemalże do łożka:)




Robimy też swoje ulubione obiady:) Ostatnio ciasto robiłam ja, co Tajemniczy bardzo chwalił, bo podobno ciasto wyszło przepyszne :) Do pizzy zrobiłam także sos czosnkowy za którym ostatnio przepadam, nie tylko z powodu smaku ale działań anty-chorobowych (koleżanka z pracy ponownie popisała się egoizmem chodząc do pracy na antybiotyku i z gorączką)

W trakcie przygotowywania pizzy trafiłam na pieczarki bliźniaki :)



Nadrobiłam także zaległości w czytaniu:



Wczoraj korzystając z tego, zę cały dzień spędziliśmy w domu (poza zakupami w zielarni), nadrabialiśmy zaległości filmowe.

Widzieliśmy:

"Drugie oblicze"


Bardzo dobry film, polecam zobaczyć.


 "English teacher"



Film średni, choć pokazuje, że każdy nasz czyn i każde nasze słowo ma konsekwencje.


"Swing"



Film zrobiony na podstawie sztuki teatralnej. I choc mistrzostwo aktorstwa to to nie ejst, to ubawiłam się na tym niesamowicie, a Julia Kamińska zagrała tam wspaniale :)

środa, 23 października 2013

Jestem taka dumna!

Niedawno wróciliśmy od weterynarza i muszę sie pochwalić, bo jestem z Nas, naszej trójki, bardzo duma. 
Jak wiecie Rudzielec cierpiała na poważną otyłość, kiedy ja adoptowaliśmy. Od marca była na specjalistycznej weterynaryjnej karmie, na restrykcyjnej diecie, której bardzo przestrzegaliśmy. Po dzisiejszej wizycie wiem, że waży 4 kg! Na naszej ostatniej wizycie, w maju ważyła jeszcze 4,9 kg! Bardzo się cieszę, że zrzuciła tak dużo. 
W zachowaniu także widać ogromną róźnicę-kot uwielbia się bawić, nawet sam ze sobą czy z papierową torbą ;) 






Jest bardziej energiczna, chętniej przychodzi do nas, nawet dzisiaj u weterynarza nie była taka agresywna jak zazwyczaj. Chociaż bez ugryzienia mnie, się nie obeszło...muszę jednak przyznać, że i tak była bardzo cieprliwa-miała obcinane pazury, sprawdzaną paszczę, czyszczenie uszu i pobieranie z nich próbki...

Niedługo skończy sie leczncza karma i będziemy przechodzić na zwykłą dietetyczną. Mam nadzieję, że nie będzie problemów z tym przejściem :)

Na listopad mamy zaplanowany zabieg usuwania zęba i kamienia nazębnego. Zabieg przy pełnej narkozie i antybiotyku, poprzedzony badaniem krwi więc brzmi groźnie. Na szczęście pyszczki u kotów bardzo szybko siś goją :)


Przez ostatnich kilka dni nadrobiłam zaległości:







Dodatkowo październik okazał sie miesiącem dbania o siebie: woskowanie, brwi, bardzo częste malowanie paznokci...zupełnie nie-jesiennie ;) 




Czeka mnie jeszcze wizyta u fryzja z upięciem, bo wybieramy sie na porządną imprezkę :D 
Marzy mi sie upięcie jakie miała Tori Spelling na ślubie swojej przyjaciółki :)

W weekend zjechał do mnie z Tajemniczym całkiem ładny stosik drewna. Zbliżają się chłodne wieczory, a trzaskające w piecu kaflowym drewno i tańczące płomienie, to jest to :) Taki substytu klominka :)



niedziela, 20 października 2013

Art&Fashion Festival by Grażyna Kulczyk.

Tak jak Wam pisałam wczoraj większą część soboty spędziłam w Starym Browarze na wykładach. Grafik wyglądał następująco:



A teraz kilka słów ode mnie:

1. godz. 10.30 – 11.30 Warm Up by Hush Warsaw 
Pierwszy wykład mnie ominał widziałam końcówkę przez internet. Musze przyznać, że załuję, że mnie tam było. Zoztsało powiedzianych tyle inspirujących rzeczy, tyle wskazówek...
Wniosek został uchwycony: chcecie robić coś na własny rachunek? zastanówcie się nad celem, dla kogo ma być to robione oraz jak. Potem pozostaje tylko działanie.


2. godz. 12.00 – 13.00 Consumer Dandism czyli czy Beau Brumell kupowałby w H&M 
Wykład Karoliny Sulej na temat szeroko rozumianego dandyzmu był fascynujący. Tyle wiedzy hostirycznej, przekazanej w tak przepiękny sposób, że mogłabym jej słuchać, słuchać i słuchać...bez końca. Opowiadać o czymś w tak ciekawy sposób, to naprawdę wielka sztuka...


3. godz. 13.30 – 14.30 Ethical Fashion 2 
Wykłąd prowdzony przez Magdalenę Płonkę, autorkę ksiązki "Etyka w modzie", o której można było wiele usłyszeć na kanałach modowo-urodowych na youtube.com

Wykład szalenie ciekawy, od razu widać, że Pani Magdalena ma doświadczenie akademickie i wykonuje swoją pracę na wysokim poziomie. Słuchało się szalenie przyjemnie i az szkoda, że był to tak krótki wykład, bo tak wiele tematów nie zostało dotkniętych...




4. godz. 15.00 – 16.00 Then is now – the value of creativity in today’s fashion industry 
Wspaniałey wykład Diany Muarek. KObiety, która urodziła się w Polsce, a wychodzała w Niemczech. Pracuje, z tego co pamiętam we Włoszech :)
Opowiadała w bardzo ciekawy sposób o trendach. Kobieta o wspaniałej dykcji, mówiąca tak wyraźnie po angielsku, że aż byłam zdziwiona :)


5. godz. 16.30 – 18.30 Fashion Blogging 
Na spotkanie z blogerkami  przybyły tłumy, które ledwo zdołala pomieścić sala. Byłam zaskoczona, ze to własnie one cieazyły się największym powodzeniem, choć trzeba przyznać, ze u tych najmłodszych (poniżej 20-stki). Pojawiły sie reprezentantki blogów:


Maffashion:

Obserwowałam jej blog od dłuższego czasu. Szalenie podobają mi się filmy, które robi i zamieszcza na YT. Robi je w niekonwencjonalny sposób, podkładając wpsaniałą muzykę.


Jessica Mercedes:

Jej bloga również obserwuję od dłuższego czasu. Na wielu osobach robi wrażenie kogoś zarozumiałego., W rzeczywistościa, to ciepła, rozgadan dziewczyna :) Ma 20 lat, jesli ktoś ma dylemat ;)


Harel:

Harel czytałam przez jakiś czas ale później brakowało mi na to czasu, bo jej blog, to miejsce gdzie trezba nastawić się na czytanie. WArto tam zaglądać, bo Harel pisze bardzo dobrze.



Tamara Gonzalez Perea:

Bloga Tamary zobaczyłam trzy razy i nie dałam rady. Jest tak odmienna, że mnie to przerosło. Jednak po dzieisjeszym panelu dyskusyjnym doszłam do wniosku, ze jest to osoba, która bardzo chciałabym poznać. Ma bardzo zbliżone poglądy do moich, jest bardzo wrażliwa na ludzi, emocjonalna i tolerancyjna...doskonale wie co chce przekazac przez swojego bloga. Bardzo ciekawy człowiek, bardzo!


Oliwia:

Jej bloga także obserwowałam przez dłuższy czas. To osoba, jakich w Polsce bardzo mało, kieruje się minimalizmem, z nawiązaniem do retro. Często jej stylizacje sa określane jako brzydkie, a ja bym powiedziała, że sa poprostu inne i dobrze, ze jest ktoś, kto ubiera się tak jak Oliwia.
Na blogu robi wrażenie osoby poważnej, stonowanej. W rzeczistości jest bardzo serdeczna, ciepła, uwazna, wie co chce powiedzieć. Ma nienaganne maniery i bardzo wysoką kulturę osobistą. To także bardzo skromna osoba :) Tak jak w przypadku Tamary, chętnie bym ją poznała. 

Warto było sie wybrać i przesiedzieć prawie cały dzień w Słodowni.


Dzisiaj jestem już po prannej nauce angielskiego, po relaksującej kąpieli z olejkiem...



...zafunodwałam sobie też peeeling i intensywne balsamowanie ciała. Wszystko za pomoca moich absolutnie ulubionych kosmetyków marki Alterra, dostępnych w Rossmannie :)
Świeczka z IKEA wspaniale pachnie!!


A oto jak mi dzisiaj towarzyszy Rudzielec:




Po tych przyjemnościach i śniadaniu, czas na kolejny dzień wykładów. Jestem w trakcie pierwszego i jest wspaniały...bardzo się cieszę, że Grażyna Kulczyk zadbała o takich ludzi...czuje sie trochę jak na wykładach podczas studiów: praktycy, ciekawie opowiadający o tym co robią, dobrze zrobione prezentacje-bajecznie!!

Dzisiejszy grafik:



Po wykładach czeka mnie jeszcze rodzinna imprezka :)


Ktoś z Was się wybiera dziś do Słodowni ? :)
Jeżeli chcielibyście być na wykładach ale nie jesteście z Poznania, macie ciężki dojazd albo cokolwiek możecie skorzystać z ransmisji na żywo:

http://starybrowar5050.com/artandfashionfestival/aff7/3356

Serdecznie polecam, dzięki niej mogę do Was pisać i jednocześnie uczestniczyć w wykładzie :)

sobota, 19 października 2013

Sobota + dobry film

Mój grarfik na weekend jest bardzo napięty. Nie zamierzam jednak zrezygnować z odoczynku. Dzisiaj miałam być cały dzień w Starym Browrze, ponieważ z racji Art & Fasion Festival odbywają się bardzo ciekawe wykłady i panele dyskusyjne. Dzisiaj byłam na wszystkich (wirtualnie i rzeczywiście) poza pierwszym. O moich wrażeniach napiszę później.

Do 11:00 siedziałam z łóźku buszjąc w internecie. Oglądałam odcinki Tori&Dean Home Sweet Hollywood. Czy ktoś z Was wie, gdzie można pobrać pełne odcinki wszystkich sezonów?




W trakcie buszowania zjadłam śniadanie, potem przeczytałam czasopisma...




To był bardzo miły poranek...i nawet pózno wstałam bo po 7:00! Wyspałam się wreszcie.

W każdym razie chciałam Wam napisać o bardzo ciekawym filmie poskiej produkcji. Film generalnie rzecz ujmując jest o konsumpcjonizmie. 
Naprawde polecam Wam wszystkim ten film. Mówi bardzo dużo o naszych niby-wyborach. Film obowiązkowy dla wszystkich żyjących w dzisiejszych czasach.
Naprawdę warto się poddać refleksjom po jego zobaczeniu. Bardzo polecam:


wtorek, 15 października 2013

Co robiłam w ostatnim czasie?

 Niestety od powrotu do pracy mam znacznie mniej czasu i chęci, do siedzenia nad komputerem, szczególnie, że robię to od rana będąc w pracy.

Mocno zaangażował mnie pewien projekt, o którym napiszę następnym razem. Projekt był czymś co uwielbiam, za co ręczę, co polecam i uwielbiam :) Jednak nie mogę owiedzieć, że nie przyczynił się do tego, że mnie tutaj nie było ;)

W ostatnim czasie odwiedziałm kilka razy sklep Ikea oraz inne skelpya tego typu, zastanawiając się nad pewnymi zmianami w naszym wnętrzu. Póki co, są one niewielkie-przesadziłam kwiaty i ogólnie zrobiłam z nimi porządek, co bardzo spodobało się kotu :)









W celu coieplenia wnętrza zakupiłam w TK MAAAX kilka świeczek (o cenie się nie wypowiadama bo jak Tajemniczy je zobaczył, od razu zapytal czy nie szkoda mi premii). Są z wosku na bazie soi, a jedną z nich można wykonywać masaż ciała. Pachną tak przepięknie, że aż nie mogłam się oprzeć...Każda świeczka jest innej marki więc założenie było takie by je wypróbować i inwestować, w te, które sprawdzą się najlepiej. Ta czerwona ma drewniany knot :)


Ta świeczka została zapalona póki co jako jedyna. Jest szalenie wydajna. Paliłam ją więcej niż 8h a zaledwie tak mało jej ubyło...:) 



Uważam, że warto zainwestowac w naturalne świecie, tym bardziej, że nie używa się do nich toksycznych skladników, co jest bardzo ważne. Ostatecznie wdychamy to wszystko.


Nawiązując do porządków, skończyła się Rudej karma weterynaryjna, na której była od marca z powodu otyłości. Niestety, ktoś kto prawdopodobnie uchronił ją od śmierci w trakcie srogiej zimy, zabierając ją z ulicy, zrobił jej także ogromną krzywdę nie kontrolując tego co i w jakich ilościach je. Karmienie wszystkim tym co dla kota zabronione, spowodowało, że byliśmu zmuszeni wprowadzić bardzo restrykcyjną dietę. Myślę, że nie będzie nadużyciem jeśli powiem, że kot przez ostatnich kilka miesięcy cierpi, bo ciągle jest głodny.
W każdym razie w trakcie uzupełniania pojemnika na karmę kot sie bardzo zainteresował wielkim workiem (6 kg karmy w nim było!), który jak się domyślam pachniał dla niej bajecznie:)










Nie wiem dlaczego koty tak uwielbiają wchodzić do reklamówek, worków, kartonów i wszystkiego co ma "zadaszenie".


Udało mi się przebrnąć przez dwa bardzo grube czasopisma.  Ten numer Twojego Stylu, to chyba najlepszy numer jaki w ogóle wydali, w trakcie całego swojego istnienia. Bardzo polecam jeśli amcie okazję do niego dotrzeć.

W Pani, był bardzo ciekawy wywiad z Heidi Klum, której byłam wielką fanką jako dziecko. Muszę przyznać, że bardzo mi imponuje sposób, w jaki sobie biznesowo radzi. Zaczynała jako modelka, a teraz wykorzystuje swój wizerunek np. jako projektantka odzieży dla kobiet w ciąży...

IKEA-już nie wiem który raz z rzędu, choć to wydanie w ogóle do mnie nie przemawia.




Jeśli chodzi o książki, obecnie czytam biografię Fiedela Castro. Książka póki nie jest szokujące, choć jestem zaledwie na 144 stronie. Z ksiązki wnioskuję, że Fiedel to człowiek, który naprawdę wiedział jak zarządzać ludźmi, znał bardzo dobrze psychike człowieka, a w drodze do celu był w stanie zrobić prawie wszystko, włącznie z wyrządzeniem krzywdy najbliższym.





Poniżej kilka zdjęć, z czasu kiedy byłam chora, a kicia się przemogła i towarzyszyła mi całymi dniami w łóźku. Musicie wiedzieć, że ona w ogóle nie należy do kotów które chcą być na kolanach, blisko człowieka, a już na pewno nie w łóżku, chyba, ze sama. Dlatego mnie to zdziwiło...sama przychodziła kładła sie w moich nogach i mruczała...:)








A jak wam zleciały ostatnie dwa tygodnie?