piątek, 13 czerwca 2014

Z cyklu Poznań wart poznania :)

Devinette, napisała mi kiedyś, że chciałaby abym ją informowała o ciekawych wydarzeniach które dzieją się w mieście.
Fakt, że właśnie trwa Malta Festiwal jest oczywisty dla większości poznaniaków. Co ja polecam z ich programu? Oczywiście jogę w ramach cyklu Aktywne poranki :) Jogę prowadzi wspaniała Ulla Wilczyńska-Kalak o której pisałam Wam bardzo wiele :) A oto kilka zdjęć z otwarcia sezonu czyli środy :)









O jodze przy Placu Wolności możecie poczytaj m.in. tu wraz z programem, tu i tu :) Żeby przyjść na jogę nie są Wam potrzebne żadne szczególne umiejętności. Nie musicie tez czynnie praktykować jogi. to co potrzebne to chęć do pracy z własnym ciałem, własna mata, coś do picia o okulary przeciwsłoneczne :) Warto nie zapomnieć o uśmiechu i pogodnym nastawieniu ;)


A poza jogą z Ullą jest jeszcze joga śmiechu z Piotrem:) Piotr chce aby Polska była roześmianym krajem. Używa jogi śmiechu nie tylko w celach profilaktycznych ale także terapeutycznych. Poczytać o nim możecie tu, tu, tu i tu. Bardzo interesująca postać :)


To co? Kiedy będziecie?;>

czwartek, 12 czerwca 2014

Środa pod znakiem spotkania z kumplem z czasów "młodości" ;)

Uwielbiam gościć u nas naszych znajomych i przyjaciół. Niestety nie zdarza nam się to często. Jednak w tym roku tych wizyt jest zaskakująco dużo w porównaniu do lat poprzednich ( choć nadal ta ilość jest zbyt mała).

W tym roku odwiedziła mnie koleżanka ze studiów (jedna z niewielu osób z którymi utrzymuję kontakt), kumpel Tajemniczego jeszcze z czasów szkoły podstawowej a szykuję nam się przylot kumpla Tajemniczego z Anglii, którego na żywo ja jeszcze nie miałam okazji poznać. Dlatego bardzo się cieszę, że zdecydował się nas odwiedzić :)

Wczoraj gościliśmy kumpla Tajemniczego, którego ostatnio widzieliśmy chyba  4 lata temu. I pomimo tego, ze nie dzieli ans duża odległość ich tryb życia powoduje, że bardzo rzadko są dostępni. Żałuję, że nie mieliśmy okazji spotkać się w komplecie...jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć jego synka :) A jego żonę widziałam tylko raz, bardzo przypadła mi do gustu. Zrobiła na mnie szalenie pozytywne wrażenie...

I chociaż spotkanie było kilka razy przekładane (jeśli chodzi o konkretną godzinę) i odbyło się późno, bo po 20:00, ja stałam poprzednie 6h przy garach w kuchni, a upał powodował, że miałam ochotę jedynie na leżenie w wannie zimnej wody to szalenie się cieszę, że to spotkanie się ostatecznie odbyło. Położyłam się do łóżka, koło 2:00, szalenie zmęczona ale i zadowolona, że spotkanie doszło do skutku.

Miło jest porozmawiać z kimś, wymienić się doświadczeniami, wspomnieniami o wyjazdach i spostrzeżeniami z codziennego życia. Myślę, że o to własnie w relacjach międzyludzkich chodzi. Chodzi o dobrze spędzony czas, który będzie się wspominać z przyjemnością :)

Tak wyglądał stół na początku spotkania:





Takie niespodzianki otrzymaliśmy: azjatyckie słodycze (których jeszcze nie próbowaliśmy) oraz prospekt wspaniałych wycieczek do Azji (czy to jakaś sugestia?). Wygląda wspaniale, zawiera przepiękne zdjęcia...Ex Oriente Lux. Niestety, wszystkie wyloty do miejsc, które organizują są idealne wprost dla mnie :) Te miejsca są takie piękne. Zachęcam Was do sprawdzenia zarówno strony www jak i zaglądnięcia na FB są tam wspaniałe zdjęcia i bardzo ciekawe artykuły :)

Katalog możecie zamówić  lub zobaczyć go w formie elektronicznej :)



A jak Wam minęła środa?

wtorek, 10 czerwca 2014

Przeczytane: "Jak być asertywnym"

Kolejna książka od mojej Mamy. Przesłała mi ją już jakiś czas temu, w komplecie w dwiema innymi, dotyczącymi tej samej tematyki.

Chciałam się za nią zabrać ale albo było ciągle coś innego do przeczytania albo nie było czasu. W weekend ten czas się znalazł. Książkę pochłonęłam w trzy godziny. Czyta się ją fenomenalnie. Napisana językiem, który każdy zrozumie, z pełna bazą podstawowych informacji psychologicznych, co pozwala na solidne zrozumienie tematu.

Jeśli nie umiecie bronić swoich praw, negocjować, mówić "nie" to bardzo Wam polecam. Zdecydowanie powinna to być lektura szkolna.

niedziela, 8 czerwca 2014

Paradoks? :/

Mówi się, że pełna, szczęśliwa rodzina jest wtedy, kiedy ma się dzieci (lub chociaż jedno dziecko).

Jakie to smutne, że po imprezie zorganizowanej dla kilkuletniego malucha, na której znaczna część dorosłych przyszła ze swoimi pociechami, można było wśród zauważyć niewiele szczęśliwych ludzi...tylko dwie osoby...

Paradoks??

piątek, 6 czerwca 2014

Fascynujący wykład o polskim rapie.

Wczoraj miałam okazje być na wspaniałym wykładzie. Zastanawiałam się, czy trafi do mnie ten przekaz, tym bardziej, kiedy wykład się zaczął.

Jednak dr Anna Zawadzka czytała (nie był to wykład mówiony tylko czytany, co mnie kompletnie powaliło, bo nie byłam nigdy na takim wykładzie, gdzie prelegent czyta z kartek) w bardzo ciekawy sposób, poruszając mnóstwo wątków, dotyczących kreacji i rozwoju rapu w Polsce.

To zachwycające jak pięknie, w sposób naukowy można mówić o tej muzyce :) A dyskusja na koniec wykładu...rety coś wspaniałego, równie ciekawa jak sam wykład!! Coś takiego uwielbiam. po takich wykładach zawsze mi przykro, że era studiów już za mną ( a nowa przede mną więc nie ma co się martwić ;) ).

Wykład odbył się na Uniwestytecie im. Adam,a Mickiewicza:




Jestem pod ogromnym wrażeniem! Wykład był fascynujący, w ogóle mam nadzieje, że Pani Anna zrobi bardziej aktualne badania, o których będę miała możliwość posłuchać w przyszłości (dobrzy, gdyby nie była zbyt odległa). 



A Wy? Przeżyliście ostatnio coś fascynującego?

czwartek, 5 czerwca 2014

W tym tygodniu...

W tym tygodniu zrozumiałam sens otwierania Lidla od 7:00 a nie od 10:00 rano.

Doceniłam także super nowoczesne urządzenie zwane nawigacją.

Wzdychałam z tęsknotą do auta i bycia mobilnym.

Wściekłam się na tych mądrych, co postawili na wiadukcie zwężenie-betonowy tunel...;/ ekh...

Dowiedziałam się, że znalezienie klasycznego albumu do wklejania zdjęć to misja prawie niemożliwa...Jednak dzięki mojemu wyczuciu estetyki, a co za tym idzie upartości by nie godzić się na bylejactwo, znalazłam coś wspaniałego...Jeżeli jesteście z Poznania lub okolic i chcielibyście mieć pięknym klasyczny, spersonalizowany, zaprojektowany przez siebie album do wklejania zdjęć, bardzo polecam zakład fotograficzny Studio Fotograficzne Kołecki. Co prawda dopiero złożyłam zamówienie. Jak wygląda terminowość, jakość i ogólnie realizacja dam Wam jeszcze znać, kiedy do mnie przyjdzie :)


Spróbowałam maślanych ciasteczek z różą...prezent z Londynu o którym Wam pisałam, no wspaniałe i ten smak masła...;)

Nadrabiam małą ilość zjedzonych truskawek w zeszłym roku-jem je codziennie (a dzisiaj z talerzem bitej śmietany-uwielbiam!!)


Doszłam do wielu wniosków. Niekoniecznie wesołych i wiem, ze jutro czeka mnie coś, czego nie chcę doświadczyć. Temat odwlekam już długo i właściwie mogłabym się go nie podejmować ale to ryzykowne więc się podejmę, choć na samą myśl i czas jaki mi na to zleci robi mi się słabo...;/

A co u Was?;>

środa, 4 czerwca 2014

Przeczytane: "Czas na mnie..."

Książka pożyczona od mojej Mamy. Dowiedziałam się, że powinnam ją przeczytać. Chyba dlatego, ze temat śmierci jest tematem, z którym do dzisiaj nie do końca sobie radzę. Trochę się obawiałam, że książka będzie przytłaczająca, ciężka, dołująca...Takie emocje nie są mi potrzebne. Nie jestem masochistką.

Okazało się, że to jedna z najlepszych książek jakie czytałam w życiu. Nie jestem obiektywna, bo pamiętniki to forma, która najbardziej do mnie trafia. To książki warte zakupu. W opowiadania nie inwestuje wychodząc z założenia, że na książkę do której się nigdy nie wróci szkoda pieniędzy (odstępstwem od tej reguły są książki dotyczące statystyki niezbędne do zaliczenia egzaminów w trakcie studiów).



To dzieło jest napisane przez żonę znanego polskiego aktora. Opisuje jego charakter, sposób ich życia, jej poglądy oraz jego miłość do pracy. Nigdy nie powiedziałabym, że to był taki człowiek. Taki niedoceniony. Kompletnie. Tak zanurzony w świecie pracy, że zapomniał o rodzinie, która gdy on umarł została z niczym...Opisywane są losy pary, która żyje ze sztuki, która nie ma pieniędzy, nie wiąże końca z końcem, bo nie starcza do pierwszego. Nie starcza też dlatego, że ów żona przygarnia psy z ulicy. Pokazany jest obraz dramatu, kiedy to dom, w którym zaplanowało się swoja śmierć trzeba sprzedać, żeby spłacić długi albo nie wpakować się w kolejne.

Książka napisana z ironią, z humorem, ze szczerością. Porusza sferę o której rzadko myślimy, odpowiada na fundamentalne pytania dotyczące istnienia czy relacji z drugim człowiekiem oczami Agnieszki Kowalskiej.

Uważam, że bezwzględnie każdy powinien przeczytać to dzieło. Szczególnie ci, którzy wchodzą w relację z drugim człowiekiem.

Moje dwa bezwzględnie ulubione cytaty z tej książki:








Wspaniała książka. Pokłony dla autorki. Chciałabym Ją osobiście poznać.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Weekend jaki lubię.

Weekend, to zawsze mocno wyczekiwany przeze mnie czas. Jest wtedy chwila na leżenie w łóżku, jogę z rana w ogrodzie, spacer po mieście, spotkania ze znajomymi, przygotowywanie czasochłonnych posiłków (choć nie zawsze), pieczenie placka, wyjazd do rodziców i wiele innych :) Nie mówiąc już o tym, że mamy czas na to aby być razem i razem robić wiele rzeczy.

Sobota minęła pod znakiem czytania w łóżku. Padło na dwie pozycje: "Czas na mnie..." oraz "Jak być asertywnym". Zaczęłam także "Asertywność doskonała" ale dopiero w tramwaju pędząc na popołudniowe spotkanie.  Niedługo pojawią się recenzje.

Spotkanie typowo biznesowe. Znowu rozbija mnie to samo, pomimo tego, że nie jest to praca dla korporacji. Spotykamy się w konkretnym celu,  a nie padają konkretne dane, konkretne koncepcje ani konkretne pytania. Jak można pracować w taki sposób? Przecież logicznym jest, że jak się zakłada jakieś działanie marketingowe, to należy sobie zadać podstawowe pytania, chociażby takie jak: Czy to mi jest naprawdę potrzebne (tak racjonalnie, a nie że mam zachciankę "bo tak") ? Dlaczego uważam, że tak? Co chcę przez to działanie osiągnąć? Czy możliwe jest, że to działania doprowadzi mnie do postawionego celu?  I o ile rozumiem, choć nie do końca, że przedsiębiorca niekoniecznie potrafi sobie te pytania postawić, to uważam, że wykonawca (tym bardziej jeśli łączą go prywatne relacje z przedsiębiorcą) powinien takie pytania mu postawić, nieco poprowadzić za rękę. A tutaj? Nie! Działamy nieracjonalnie, bez odpowiedzi na powyższe pytania...bez celowości działań, które są bardzo czasochłonne, a często zwyczajnie drogie. Pomijam, że zbędne.

Strasznie mnie coś takiego irytuje...Brak planu, brak celu...brak strategii marketingowej w planowaniu strategii....Ach szkoda słów...I oczywiście, jestem perfekcjonistką i może dlatego tak ostro to oceniam i tak się burzę. Co nie zmienia faktu, że są to działania, z góry skazujące na klęskę i frustrację...

Poza tym "małym niuansem" spotkanie było bardzo sympatyczne:) Nieopodal miejsca w którym się spotkaliśmy, Pani malująca obraz:





Marzę o tym, by Tajemniczy wrócił do malowania, choć przy użyciu farb olejnych, nie ma możliwości by robić to w mieszkaniu. Sama tez chciałabym zacząć malować ale akwarelami.

Wcześniej wędrowały tam dwa koty, wygrzewając się na słońcu. Zupełnie jak mój rudzielec, który gdyby mógł zagarnąłby chyba wszystkie możliwe promienie słoneczne :)
Apropos kocicy, oto jak sobie radzi, by nie napić się za dużo ale na pewno się najeść (kocica z racji, że mało jak każdy kot pije, a jest gorąco dostaje suchą karmę rozmoczoną w wodzie):










niedziela, 1 czerwca 2014

Przeczytane: "Tajemnice Gór Izerskich"


Będąc w trakcie długiego weekendu majowego u moich rodziców, Tajemniczy kupił książkę o Górach Izerskich. Byliśmy tam kilka razy na spacerze i odczuwał brak gościnności tego miejsca...Bardzo go to frapowało, zdecydował więc, że musi poznać historię tego miejsca. Nie należy ona do wesołych, bowiem było to skupisko okolicznych obozów pracy...

Ja nie byłam aż tak bardzo ciekawa. Jednak Tajemniczy bardzo polecał przeczytania tej książki. A jak On coś poleca albo moja mama, tzn. że jest to pozycja obowiązkowa. 



Książka jest bardzo dobrze napisana, choć porusza bardzo ciężkie tematy. Jeżeli lubicie literaturę historyczną, to to jest coś zdecydowanie dla Was :) Pozycja wędruje teraz w rodzinie i wracają do mnie podobne opinie do mojej więc coś w tym jest :) A ja, chętnie przeczytałabym inne książki tego autora :)