wtorek, 30 kwietnia 2013

Słońce w bukiecie.

Jakiś czas temu pisałam, że Tajemniczy co jakiś czas kupuje mi kwiaty. Czasami bez okazji. Wie, że je uwielbiam i sprawiają mi dużo radości.
Lubię wszystkie kwiaty, jednak moje ulubione to konwalie i storczyki.





Kiedy dostałam żonkile przypomniało mi się przedszkole. Uczyliśmy się w nim wierszy i jeden był o żonkilach. Pamiętam, że bardzo mnie ten wiersz zainteresował...bo nie wiedziałam skąd ta nazwa "żonkile" :) To piękne kwiaty, ktore po tak długiej zimie, naprawde potrafią wnieśc do mieszkania słońce :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Początek tygodnia.

Dzisiejszy dzień miałam wolny od pracy. Spędziłam go m. in. na genralnych porządkach. Zaczełam od mycia okien, kuchenki, rzeczy, które mamy ne wierzchu w kuchni (obtłuszczają się od gotowania), potem starłam kurze, odkurzyłam podłogi, zmyłam je na mokro, pozbyłam się 2 kwiatków z których nic już by nie wyrosło, a na ich miejsce zasadziłam dwie doniczki bazylii a także zmieniłam miejsce jednego ze storczyków. Na koniec wyprałam firany oraz swetry (oczywiście osobno  :) )

Po 6-cio godzinnym sprzątaniu i dekorowaniu (zrobiłam nowy storik ze świecami i zadbałam o kwiaty) stwierdziłam, że nadszeł czas na relaks. Zrobiłam sobie relaksująca kąpiel (a za moim oknem trwa budowa kamienicy) ze świecami (pomimo tego, że w dzień efekt raczej nie przypomina tego jaki można osiągnąć wieczorem), dodałam dwa rodzaje olejków, a w korytarzu zapaliłam orientalne kadzidło (zakupione w klepie indyjskim-strzał w 10!!). Umyłam włosy zrobiłam peeling twarzy, szyi i dekoltu oraz ciała. Nałożyłam maseczkę. Po kąpieli wtarłam w siebie moje ulubione masło Alverde, które już mi się skończyło (było świetne ale nie jest mi smutno bo masła bardziej nadają się na zimę i jesień; od września będę robić sobie zapas). Wklepałam w twarz kremy i poszłam zrobić paznokcie...u stóp na malinowo, a u rąk nie starczyło mi czasu więc pozostały potraktowane odżywką.


Wykorzystałam dzisiaj peeling cukrowy Perfecta, którego nie plecam bo zawiera dużo parafiny (chociaż zapach jest obłędny).
Wykończyłam masło Alverde i moim zdaniem to kosmetyk, który rewelacyjnie nawilża, szybko się wchłania i jest wydajny. Do tego ma naturalny skład i mogą go używać weganie. Produkt który bardzo polecam-wart swojej ceny.
Obok stoi peeling, który dostałam kiedyś na urodziny-bardzo drobnoziarnisty dlatego nadaje się do delikatnych okolic jak dekolt czy szyja. Mój był oliwkowy.
Mała saszetka to próobka kremu do oczu, który sparwdził się świetnie i jak tylko wykończy się mój aktualny z Alverde (co nastąpi nieprędko, bo to bardzo wydajne kosmtyki) zakupię ten właśnie.


Małe zbliżenie na najlepsze masło jakie miałam do ciała (wersja z pomarańczą jest identyczna jeśli chodzi o jakość, a zapach nie przypomina chemicznego).



Bardzo się cieszę, że miałam czas na te porządki...takie genralne sprzątanie mnie oczyszcza.

Wieczór spędziliśmy na kolacji u Rodziców Tajemniczego. Jak zawsze bardzo sympatycznie choć dało się wyczuć dziwne poddenerwowanie...

Lubie takie dni, kiedy robie coś dla domu (szczególnie jeśli to widać), a także mam czas na relaks.
Przy sprzątaniu, relaksującej kąpieli i robieniu paznokcie niezmiennie towarzyszył mi film "Seks w Wielkim Mieście" :)


Ponieważ jeśli chodzi o porządki jutro nie będe miała co robić, w planie mam wizytę u weterynarza, zakupy w ulubionej zielarni oraz odwiedzenie centrum handlowego by nabyć kilka niezbędnych rzeczy :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Przeprosinowy prezent.

To, że lubię kwiaty już wiecie.
Byłam zaskoczona, kiedy spotkałam się ostatnio z moją koleżanką i dostałam od niej coś.
Prezent przeprosinowy, za to, że tak długo się do mnie nie odzywała.
Zajmuje miejsce w łazience, ponieważ jest cyprysem, a te wysychają w naszym mieszkaniu. Stwierdziłam, że może wilgoć w łazience załatwi sprawę. Póki co żyje :)




Nawet czekała na niego wolna doniczka :)

sobota, 27 kwietnia 2013

Weekend!

Nareszcie przyszedł upragniony weekend. Nie pospałam długo, napierw w nocy obudził mnie Tajemniczy, a potem po 7:00 rano. 
Dzisiaj wyjechał i znowu jestem sama. Stwierdziłam, że wykorzystam ten czas masymalnie dla siebie. Co parwda w ciągu tygodnia tez się mało widzieliśmy ale kiedy w domu jest się po 20:00 to raczej trudno zrobić coś więcej dla siebie.

Od rana oglądam moje ulubione blogi (i te nieco zapomniane), nadrabiam zaległości na YT, czytam artykuły w internecie, a w planach jest zabaranie się za książkę :)

Niedawno zjadłam śniadanie:




Mozarella (bo jest substytuem sera żółtego od którego ma detoks) i pomidory które zawsze kojarzą mi się z latem...i pyszna oliwa przywieziona nam przez Mamę Tajemniczego z jednej z wypraw.

Uwielbiam powolne, spokojne śniadania, przy których jest czas na to, żeby poczytać, delektowac się ciepłą herbatą i mieć poczucie, że dzisiaj nigdzie nie muszę się spieszyć...


Widać, że podobne poczucie ma Ruda:


UWielbiam patrzeć na nią, kiedy tak słodko śpi...


Musicie wiedzieć, że z Rudej jest straszny czyścioch!





A teraz pora na deser (czy drugie sniadanie-jak kto woli):

Owoce bez których nie wyobrażam sobie życia...Marzę o tym by w przyszłości mieszkać chociaż kilka tygodni w otoczeniu pomarańczowych drzewek, gdzie pomarańcze będę mogła zjeść chwilę po zerwaniu.


A jak Wy lubicie spędzać weekendy?

piątek, 26 kwietnia 2013

Kwiaty od mojego mężczyzny.

Tajemniczy chyba wziął sobie do serca to co pisałam kiedyś na blogu. Przez ostatnich kilka miesięcy dostałam trzy bukiety tulipanów oraz bukiet żonkili :)





Uwielbiam kwiaty cięte i gdyby tylko było mnie na to stać, miałam po jednym wazonie świeżych ciętych kwiatów w każdym pomieszczeniu naszego mieszkania (no może poza garderobą). 






 Tym razem dostałam tulipany tzw. pierzaste. Ciekawa jestem jak będa wyglądać, kiedy się otworzą :)














I kiedy ustawiam je w kuchni i patrzę na nie codziennie przy każdym posiłku, to jakoś tak od razu mi lepiej :)


Bardzo się cieszę, że je dostaję. Czasami nawet bez okazji!

A po otwarciu, wyglądają tak :





Chciałam jeszcze napisać, że bardzo się cieszę, że już jest weekend. Ten tydzień był ciężki i samotny i mam go już dosyć...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Sprzedana przez Ukochanego.

O kobietach zmuszanych do prostytucji czy molestowanych napisano wiele książęk. Każda taka pozycja budzi emocje i kontrowersje. 
Jednak ta książka jest inna. Oprócz wszystkich emocji w obliczu takiej sytuacji pokazuje coś jeszcze-że można po takich wydarzeniach się podnieść i ułożyć sobie życie. Nie jest to łatwe i są do tego potrzebni dobrzy ludzie, jednak jest to możliwe.

Kobieta która przeżyła to wszystko z rąk swojego ukochanego opisuje historię swojego strachu i poddania. Opowiada też o swojej drodze wyjśćia. Założyła fundację, która pomaga ludziom w podobnej sytuacji, bardzo sie udziela w tym temacie. Pewnie dlatego, że sama dostała pomoc od takich ludzi.

Naprawdę warto poświęcić swój czas na przeczytanie tej książki.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Dodatek.

Z wiosną przyszła nam większa ochota na warzywa czy kielki, także takie które można zjeść na świeżo. Przez wzgląd na moją alergię (i nasz apetyt) zasialiśmy rzeżuchę. Mielismy ją zasiać na Wielkanoc ale jakoś nam się nie złożyło.






Zasialiśmy ją na trzech piętrach i zniknęła bardzo szybko. Teraz mam plan, żeby siać ją cały czas, a przynajmniej do października.




Zapewne nie każdy z Was wie, że rzeżucha ma silne działanie antynowotworowe, a także jest bardzo dobra dla osób, które mają różnorakie alerdie (wziewne, skórne, pokarmowe).
Dlatego dla mnie jest to idealny dodatek do różnych dań.



Niestety nasiona nam się skończyły-muszę uzupełnić zapas :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Popołudniowe przyjemności.

Dzisiejszy dzień w pracy to było istne szaleństwo.
Zjadłam śniadanie w domu, a potem drugie śniadanie, też w domu...o 19:00 i zdążyłam wypić jedną herbatę i dwie szklanki soku...więc dziwię się, że nie skończyło się to omdleniem i bardzo intensywnym bólem głowy ale to chyba przez adrenalinę.

Drugie śniadanie (czyli obiad) był pyszny, uwielbiam miks sałat w sosie własnej roboty :) Czasami mam wielką ochotę za ziemniaki i jakąś zieleninę i nic więcej, same warzywa.

Po smacznym posiłku stwierdziłam, że moje panokcie po dzisiejszej pracy wymagają przemalowania na inny kolor...co nieco trwało. A w trakcie...







A Wy co lubicie podjadać w trakcie malowania paznokci?

niedziela, 21 kwietnia 2013

Sobotni obiad.

Długotrwała zima i nadchodząca wiosna sparwiły, że nabrałam większej ochoty na warzywa i owoce (choć na te ostatnie zawsze chętnie się skuszę).
Sałatka na spotkaniu z koleżanką w sobotę rano była pyszna...jednak nie zaspokoiła mojej chęci na warzywa. Dlatego na obiad była wspaniała sałatka z sosem własnej roboty (doprawianym przez Tajemniczego). Zwykłe składniki - ziemniaki, jajko sadzone i słataka (miks sałat), jakiż to był pyszny obiad (moja skromność potrafi nie jednego powalić:P musze jednak przyznać, że nie tylko mi smakowało).




Ponieważ wiedzieliśmy, że nie będziemy wychodzić z domu, był to obiad nieco w stylu francuskim - z lampką czerwonego wina :)




A Wy? Co lubiecie jeść w weekend na obiad?

Nine!

Wczoraj, po sześciu próbach zrobienia kolażu (notabene na bloga) stwierdziłam, że mam tego dość i czas na film.
Ostatnio na 10 włączonych filmów 9 to totalne gnioty...Strasznie ciężko trafić nam na dobry film.
Tym razem padło na "Nine", który nie jest nowym filmem. Do tej pory zniechęcał nas fakt, że jest to musical. Jednak jakoś się przemogliśmy. Tajemniczy pracował nad moim komputerem (żeby byl skory do działania), a ja oglądałm film.

Film o bardzo smutnym człowieku, którego otaczały bardzo piękne kobiety. Film z którego wniosek jest jeden...;)

Polecam!

sobota, 20 kwietnia 2013

Sobotnie, poranne spotkanie.

Dzisiaj udało mi się spotkać ze znajomą.
Poznałyśmy się w mojej ostatniej pracy (o której nie mam dobrego zdania, co mieliście okazję przeczytać) i choć pracowała tam bardzo krótko od kiedy ja się pojawiłam, jakoś zrobiła na mnie dobre wrażenie. Stwierdziłam, że chciałabym utrzymywać z nią kontakt. Usiłowałyśmy się umówić już od dwóch tygodni ale wciągle coś mi wypadało albo byłam zbyt zmęczona po delegacji, żeby się z kimś spotkać i być dla niego.

Dlatego tym bardziej sie ucieszyłam, kiedy dzisiaj nam się udało. Co prawda zastanawiałam, się czy 10:00 rano w sobotę, to najlepszy czas na spotkanie ale stwierdziłam, że nie ma co marudzić. Najwyżej się nie wyśpię, pielęgnowanie relacji z ludźmi jest ważniejsze :)

Miałam dziś ochotę na zdrowe drugie śniadanie oraz dobrą kawę.
Wybrałam więc taką oto sałatkę:












Cześć naszego spotkania przesiedziałysmy w ogródku. Jednak pomimo wełnianego okrycia i trencza nie było mi zbyt ciepło. Dlatego zamiast kawy, wybrałam czekoladę z kawą, bitą śmietaną oraz przyprawami korzennymi. W gratisie był płomień, który prezentował się bardzo efektownie :)








I po tym spotkaniu, myslę sobie, że dobrze jest się spotkać z kimś, z kim przyjemnie spędza się czas :)

Jednocześnie pojawia mi się w głowie refleksja, że to szalenie smutne, kiedy osoby wykształcone mają tak duży problem ze znalezieniem pracy...


Po tym spotkaniu wybrałam się do Muzeum Narodowego ale po co, napisze Wam następnym razem!

Udanej soboty!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Co TY na to?






żródło: FB

Nić dodać nic ująć:]


Człowiek, którego książki uwielbiam. To pozycje do których często się wraca.


środa, 17 kwietnia 2013

Mały domownik rojbruje.

O tym, że Ruda się zadomowiła już Wam pisałam. Jedną z pierwszych jej zabawek był sznurek, który Tajemniczy kupił sobie chyba do  butów (??). Zostawiając go zwyczajnie na podłodze, zupełnie nieświadomie dał naszej Rudej mnóstwo radości.

Teraz sznurek jest nieodłącznym elementem dekoracyjnym naszej kuchni :)
Kiedy Ruda usiłuje zwrócić na siebie uwage podczas posiłków, odwracamy ją zawsze tym sznurkiem-zazwyczaj skutecznie :)





Sznurek od zabaw ma już baaaardzo dużo końców....




Można go drapać i gryźć do woli :)




I rzecz jasna-kiziać się :) Jak o wszystko! ;)










Nie oddam-MOJE!!










Chciałabyś się pobawić, co?:>






Nie zaczepiaj się!












Tak! Zwycięzca jest tylko jeden!




Biorę co moje i w nogi!






Uwielbiam patrzeć na nią kiedy się bawi :) Ta pasja i zaangażowanie, uzpełnie jak u małego dziecka, które dostało nową zabawkę ;)