czwartek, 30 stycznia 2014

PONIEDZIAŁEK=ZMIANY

Jeszcze całkiem niedawno mówiłam, że chaciałabym mieć jeden dzień w tygodniu na czytanie książek, na nic innego.
W grudniu postanowiłam sobie, że od 1lutego moje życie bardzo się zmieni, że zakończę to co jest teraz, a co mnie tak męczy.
Marzyłam o tym, by móc chodzić na jogę częściej niż dwa razy w tygodniu.
Marzyłam o tym, by wstawać rano bez budzika, nigdzie się nie spieszyć i zjeść spokojnie we dwójkę śniadanie, mieć czas by przeczytać choć jeden artykuł.
Marzyłam by wieczory spędzać bez rozmów o tym wszystkim co dzieje się w pracy, bo nie działo się nic pozytywnego. Inaczej,tych pozytywów było na tyle mało, że zwyczajnie ginęły w tłumie...




I wiecie co? Wszystko się spełniło!!:) a od kiedy nastały te zmiany jestem szczęśliwym człowiekiem :) Teraz nadchodzi czas na kolejne zmiany, duże zmiany...A do ich postanowienia nie jest nam potrzebny Nowy Rok, wystarczy PONIEDZIAŁEK.

niedziela, 26 stycznia 2014

Człowiek Roku 2013 Głosu Wielkopolskiego-Ulla Wilczyńska-Kalak

Moi drodzy, o mojej jogince jak i o Namaste Yoga Studio pisałam tutaj już nie raz. Dlatego tym bardziej ciesze się, że mogę napisać po raz kolejny :)
Moja joginka została zgłoszona do konkursu, na Człowieka Roku 2013, organizowanego przez Głos Wielkopolski!!




Oczywiście zgłoszone osoby są bardzo różne i ciężko jest powiedzieć kto "zasługuje" na ten tytuł, skoro nie ma kategoryzacji. Ja jednak uważam, że Ulla zrobiła bardzo wiele dobrego. Przede wszystkim pokazała ludziom, że każdy może się ruszać, w każdym wieku a co więcej dbać o zdrowie można nawet w centrum miasta! Zrobiła kilka akcji, które były zupełnie darmowe, np.:
 Joga przy Fontannie 2012:




 Joga przy Fontannie 2013




Joga z Werandą Take Away 2013




 Ulla brała także udział w Holi Open Air 2013:




 Zachęcam bardzo, bardzo do zobaczenia wszystkich zdjęć, jeszcze więcej możecie zobaczyć na FB, a uwierzcie mi, ze to nie są wszystkie akcje, w których Ulla brała udział albo których organizatorem była :)

piątek, 24 stycznia 2014

Kino domowe.

O tym, że otrzymaliśmy w prezencie z okazji Sylwestra w Kinie Muza filmy, już wiecie. Teraz sukcesywnie zaczynamy się za nie zabierać. Na pierwszy ogień poszły:


"Duma i uprzedzenie"



Bardzo zabawny film, oczywiście typowy Bollywood, za którym nie przepadam. Jednak ten film był tak pozytywny i kolorowy, że nawet nie przeszkadzało mi częste śpiewanie głównych bohaterów :) Nie pamiętam, kiedy ostatnio oglądałam film bez przemocy, wspaniałych korporacji, terroryzmu i arabów w tle, gwałtów, porwań, broni i innych tego typu, tak często pokazywanych w super amerykańskich produkcjach. Film wcale nie jest super, ani godny polecenia, za to ten pozytywny ładunek sprawił, że poszłam spać w bardzo dobrym nastroju :)


"Mistrz"




Długi film, który zdecydowanie należy oglądać, kiedy nie jest się zmęczonym po całym tygodniu pracy. Trzeba być mocno skupionym, żeby wychwycić sens. Pięknie pokazuje klasyczny model manipulacji ludźmi.  Warto zobaczyć choć jest to kino bardzo specyficzne. 


"Wielkie nadzieje" 
Film kostiumowy pokazujący coś, co jest nam wszystkim znane. Biedę i bogactwo, łatwość stania się nagle kimś a równocześnie kruchość tego stanu. A przecież wiadomo, że im wyżej jesteśmy, tym nasz upadek bardziej boli.  Wiemy też, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...choć często doświadczamy tego, żałując swoich czynów. Uniwersalne prawdy w świecie kiedy etykieta i pochodzenie, mają decydujące znaczenie. 

 A Wy? Coś mi polecicie?

wtorek, 21 stycznia 2014

Trudna książka.

Bardzo cieszą mnie w ostatnim czasie, chwile spędzane z książką.
Skończyłam czytać książkę, którą bardzo polecała mi Mama (a jak Ona mówi, że ja daną książkę muszę przeczytać, to zawsze ma rację). Czytać trzeba było szybko, bo w kolejce ustawiło się już kilkanaście osób!! Czytało mi się bardzo trudno, bo było bardzo dużo odniesień do boga i religii, co mnie mierzi w książkach, szczególnie mówiących o emocjach, problemach czy zmianie przekonań. Mimo wszystko przebrnęłam przez nią. Po 170 stronie czytało mi się już znacznie lepiej :)
Doskonale wiem dlaczego moja Mama tak gorliwie polecała mi tę książkę, niemal wpychając do torby podróżnej. Nie myliła się, jak zawsze. Warto było poświęcić czas na przeczytanie tej książki, pomimo wszystkich trudności. Jeśli macie problem z wybaczaniem, gorąco polecam:


"Chata", Wm. Paul Young



Mam nawet swój ulubiony cytat z tej książki:



A Wy? Co teraz czytacie?

niedziela, 19 stycznia 2014

Limango po raz drugi.

Kiedyś pisałam Wam o zakupach w Limango. Wówczas kupiłam pościel.

Kilka tygodni temu zdecydowałam się na kolejne zakupy. Tym razem padło na sprzęt do kuchni. Zauroczyły mnie kolory oraz gwarancja dobrej jakości. 




Jak zwykle Limango mnie nie zawiodło. Paczka przyszła znacznie szybciej niż podawano na stronie serwisu. Wszystko odpowiednio zapakowane, żeby nie uległo zniszczeniu w trakcie transportu.

Tym razem zdecydowałam się na termos ze szklanym wkładem, który nie tak łatwo można dzisiaj zakupić. Używam go od ponad tygodnia codziennie, nawet kilka razy dziennie. Jest rewelacyjny. Dodatkowo ten kolor...wspaniały!



Zakupiłam także małego pomocnika do wyciskania soku. Jak wyciskamy sok na litr lub więcej używamy robota. Jednak czasami wyciskamy sok np. z połowy cytryny, wtedy używanie takiej maszyny mija się z celem. Dlatego taka ręczna wyciskarka, stwierdziłam, że jest nam niezbędna. Ma dodatkową nakładkę dzięki, której można wyciskać i małe owoce/warzywa i duże, jak pomarańcze czy grejfruty :)
Ma także gumowany spód więc bardzo dobrze jej się używa. Co najbardziej zabawne, jej kolor jest prawie identyczny jak termosu więc zupełnie przypadkiem (bo to dwie różne firmy) mamy, można powiedzieć komplet :)


Przybliżone ceny to:
1. Termos ok 65 zł
2. Wyciskarka ok. 20zł (wiem, że to nie jest mało ale naprawdę warto!!) 


A jak już jestem w temacie kuchni, stwierdziłam, że pokaże Wam jaką filiżankę otrzymałam od Babci.
Dostałam ją bo Babcia woli kubki. Jest malutka, idealna na espresso...i z magnolią. Uwielbiam magnolię. Jako dziecko wyobrażałam sobie, że będę mieć wielki dom na wzgórzu, a przy płocie będą rosły magnolie. Wszystko wzięło się z tego, ze w przedszkolu, do którego chodziłam rosła kilkudziesięcioletnia magnolia...przepiękna, rodziła tyle kwiatów...
Zatem mam namiastkę swojej prywatnej magnolii :)


Dzisiaj towarzyszy mi piosenka Daft Punk. Od kiedy ją usłyszałam, nie mogę przestać jej nucić w głowie :)

wtorek, 14 stycznia 2014

W poszukiwaniu wiosny!

W tym roku nie zaznaliśmy typowej zimy. Co umówmy się, smuciło mnie tylko wtedy, kiedy siedziałam w Święta w domu, przy kominku :) Jednak wizja Świąt, dla mnie jest nierozerwalnie związana ze śniegiem, światełkami, świecami i pięknym zapachem. 

Mimo łagodnej zimy, brakuje mi już wiosny i lata, bo brakuje mi kwiatów i zieleni. Choć nie narzekam, bardzo mnie cieszy to, że tej zimy jest tak dużo słońca! Poprzednia zima, nie była dla nas aż tak łaskawa...

Przypominają mi się kwiaty, jakie gościły w naszym mieszkaniu w zeszłym roku:

1. Wrzos zakupiony przeze mnie (co jakiś czas je kupuje).



2. Lawenda zerwana w ogrodzie-miałam jej wtedy tak dużo!



3. Piwonie zerwane w ogrodzie-roztaczały piękny zapach w kuchni.





4. Tulipany, które dostałam od Tajemniczego bez okazji. 





Uwielbiam żywe kwiaty, szczególnie cięte, napawają chęcią do życia. Kiedy byłam dzieckiem, mówiłam sobie, że jak będę dorosła będę zawsze mieć w domu cięte kwiaty (wiązało się to z moim marzeniem o zostaniu kwiaciarką:P jak sądzę). Niestety tak nie jest ale dalej w mojej głowie pojawia się myśl, że nadejdzie ten czas, kiedy w moim domu, zawsze będą cięte kwiaty :)


Korzystając z tego, ze lawendy miałam tak dużo, postanowiłam przystroić nią łazienkę:




A Wy? Lubicie cięte kwiaty ?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Koncert gongów, mis tybetańskich, bębnów afrykańskich... a to jeszcze nie wszystko :)

W ramach relaksu wybraliśmy się w sobotę na koncert do dobrze już Wam znanego Studio Namaste Yoga. Koncert był prowadzony przez Mandala Shamanic Soundsystem. Był to zupełnie inny koncert, w porównaniu do tych, na których bywaliśmy do tej pory. Przede wszystkim jednym z grających jest szaman, co dziś nie jest zbyt popularnym zajęciem, żeby nie powiedzieć, że kojarzonym z zabobonami :)




W każdym razie ludzie dopisali, koncert był dobry-nawet udało mi się zasnąć, co oznacza, że moje ciało i umysł znalazły się w głębszej fazie relaksu (ktoś leżący obok mnie zarzucał mi, że chrapałam-też coś!! )
Oto krótka fotorelacja:)















Po koncercie można było zobaczyć wszystkie instrumenty z bliska i spróbować na nich zagrać, a wierzcie mi, że dźwięki wydawały przepiękne!








Bardzo ucieszyła mnie wiadomość o tym, że koncerty mają się odbywać cyklicznie min. raz w miesiącu!! :) Kolejny koncert już 8.02.2014!! :)

Mówi się, że bywanie na tego typu koncertach może nawet uzdrawiać, ponieważ dźwięki używanych intsrumentów mają bardzo dobry wpływ nie tylko na układ nerwowy człowieka. I myślcie sobie co chcecie ale od dzisiejszego poranka, zaczął mi spływać katar i pierwszy raz, od połowy grudnia mogę oddychać przez nos!! Jaki to jest komfort!!

Serdecznie zapraszam tych, którzy wierzą w lecznicze właściwości gongów oraz tych, którzy chcieliby zobaczyć, co to w ogóle jest :)

sobota, 11 stycznia 2014

9.01.2014...

...to dla mnie bardzo ważna data. Choć nie dotyczy bezpośrednio mnie, to chyba przeżywam ją w dalszym ciągu bardziej niż zainteresowany :) 
To dzień zakończenia projektu, który trwał kilka lat, okupiony setkami godzin pracy, setkami giga danych, setkami przeczytanych i napisanych tekstów, setkami spotkań z ludźmi a także setkami trudnych decyzji. Nadszedł czas odcinana kuponów z tak ciężkiej i czasochłonnej pracy. Już pojawiły się propozycje.




Liczę na to, że propozycje jakie się pojawiły i te, które się jeszcze pojawią wynagrodzą Nam ale przede wszystkim Tajemniczymi te lata, których nikt mu nie zwróci. Nie ma nic wspanialszego, poza osobistą satysfakcją, niż adekwatna gratyfikacja z podejmowanych działań.
Bardzo Ci tego Kochanie życzę :*

Całe wydarzenie ostatecznie zajęło jeden dzień (ten decydujący), ja już o 12:00 byłam wykończona...Nie wiem jak Tajemniczy mógł tak lekko to znieść. Choć może różnica wynikała z tego, że dla mnie miało to ogromny ładunek emocjonalny, a dla Niego, był to jedynie niezbędny formalizm. 

Kochanie-jeszcze raz GRATULUJĘ!!

By uczcić ten wspaniały dzień, zaprosiłam Tajemniczego na relaksacyjny masaż do Kasi, który zresztą bardzo sobie chwali :) Już jeden prezent w takiej formie ode mnie otrzymał, zatem Kasia została sprawdzona, podoba mu się a dodatkowo sympatycznie mu się z nią rozmawia :) Zatem chyba mogę uznać, że z prezentem pełen sukces ;)

Już niebawem napisze Wam o innym wydarzeniu, w którym mieliśmy okazję uczestniczyć :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Nowy tydzień, powrót do praktyki.

Nowy tydzień rozpoczęłam wspaniała aktywnością-jogą :) Z racji wyjazdów  trakcie Świąt moja praktyka nie była tak regularna jak bym tego chciała. Powróciłam do jogi idąc na warsztaty "Otwarcie serca-Vinyasa Yoga", do mojego ukochanego studia-Studio Namaste Yoga:


Było wspaniale! Jednak powrót do aktywności jogowej dobrze mi zrobił :) Czuję dzisiaj mięśnie,szczególnie brzucha i szyi :)  Ale to dobre czucie, lubię je :)

A oto kilka zdjęć ze wspólnej praktyki 60 osób na matach, w jednej sali!









Wszystkim z Was, którzy jeszcze nie próbowali albo chcieli ale się boją, zapraszam serdecznie na zajęcia do Studia Namaste Yoga :) Piękne miejsce, wspaniała atmosfera-czego chcieć więcej ?
Ja uwielbiam tam być! :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pierwszy weekend w Nowym 2014 Roku.

Bardzo cieszy mnie fakt, że ostatnimi czasy jest tyle wolnego. Mogę zabrać się za czytanie książek, a rzadkie przebywanie w pracy jest bardzo dobre dla mojego zdrowia psychicznego.

Ponieważ Tajemniczy jest w trakcie pracy nad zamknięciem "czegoś bardzo ważnego", zapowiedział mi, żebym nie brała Go pod uwagę w swoich planach. 
W sobotę od rana czytałam w łóżku (oh! jacy szczęśliwi są ludzie, którzy mają na to czas codziennie!), a po południu umówiłam się z koleżanką na kawę. Kawa ostatecznie okazała się czekolada z bitą śmietaną, do której dodałam sernik z malinami na ciepło. 

Pierwszy raz odwiedziłyśmy miejsce Cafe Szpilka przy ul. Żydowskiej. Muszę przyznać, że jestem zachwycona tym miejscem. Pod każdym względem. Bardzo kobiecy wystrój, duża ilość świec i lampek, które w niezwykle delikatny sposób przemycają światło, bardzo wygodne siedzisko i wygodne krzesła, do tego będąc tam człowiek czuje się tak ciepło, ja to nazywam, że czuję się otulona wnętrzem. I choć nie przepadam za kolorem różowym, którego nie jest tam mało, to świetnie się tam czułam. Z pewnością będzie to miejsce, do którego będziemy wracać na babskie pogaduchy. 
Oczywiście miejsce, tworzą ludzie. Tutaj kolejny wielki plus. Mężczyzna w średnim wieku, który nas obsługiwał, był absolutnie niewidzialnym duchem tego miejsca...nie był natarczywy, pojawiał się wtedy, kiedy trzeba, a nawet jak przyjmował jakiegoś gościa, rozmawiał tak cicho, że nie było go słychać. Szalenie sympatyczny, uśmiechnięty i obsługiwał nas z pełnym szacunkiem, w taki sposób, że czułyśmy się wyjątkowo.  Zrobił na mnie ogromne wrażenie!

Dodatkowym atutem tego miejsca jest możliwość płacenia kartą. Co nie jest wcale takie oczywiste...już nie raz rozczarowałam się w Poznaniu tym, że nie miałam gotówki, a informacji o braku możliwości płacenia kartą nie było albo była tak schowana, że nijak nie dało się jej zauważyć. 


Niedziela upłynęła pod znakiem czytania z rana (co za szczęście!!) oraz obiadu u Rodziców, którzy pokazywali nam relacje fotograficzną ze swojego Sylwestra-Balu w Wiedniu. Trzeba przyznać, że to bardzo eleganckie przyjęcie, choć do kilku rzeczy Rodzice mieli zastrzeżenia. Mimo wszystko, Sylwester uznali za udany i dobrze bo o to chodzi. 
Po powrocie do domu, zobaczyłam kilka filmików na YT i poszłam do wanny. Do kąpieli użyłam mieszanki trzech olejków (bolała mnie głowa i chciałam się zrelaksować).


Weekend bardzo udany :) Choć niestety odczuwam już stres związany z powrotem do pracy. 

A poniżej wspaniały obiad jaki zrobił Tajemniczy-kluski były pierwsza klasa!!
Kochanie, wyszły Ci wspaniałe!




A oto nasza pierwsza, wspólna próba-kapuśniak!
Niestety jak dla mnie z powodu olbrzymiej ilości kminu, zupa nie była zjadliwa, za to Tajemniczy zajadał się bez opamiętania ;)

sobota, 4 stycznia 2014

Święta 2013/Nowy Rok 2014

Czas Świąt był dla mnie okresem trudnym jak chyba nigdy. Głownie z przyczyn zawodowych. Jeszcze całkiem niedawno pracowałam po 10h/24, studiowałam i przygotowywałam dom na święta: robiłam własnoręcznie ozdoby, ubierałam choinkę, wyjmowałam świąteczne akcenty. Prezenty, a przynajmniej część miałam gotowe już kilka miesięcy wcześniej. W tym roku jednak tak nie było. Kiedy zastanawiałam się nad tym, pierwsze co przychodziło mi do głowy, to to, że nie miałam czasu. To dla nas wszystkich najłatwiejsza wymówka, kiedy coś nie wygląda tak, jak byśmy tego chcieli. To jednak chyba nie to, skoro nie mam studiów, a czas pracy wynosi 8h/24.

Moja praca, cała ta atmosfera w zespole, budowana przez dyrektorkę i prezesów wysysa ze mnie wszystko. Całą energię, motywację do działania, chęci do robienia czegokolwiek. Właśnie te święta, pokazały mi dobitnie, jaką rośliną się stałam, będąc w tej firmie...I nie poznaję siebie. I nie chce, by moje życie tak wyglądało. 

Bardzo żałuję tego, że w tym roku nie było choinki, nie było ozdób, nie zrobiłam żadnych stoików na groby...bo przez to wszystko wcale nie czuję, że były święta. Owszem spotkania z bliskimi były, mile spędzony czas też...tylko nasze mieszkanie w tym wszystkim, było takie martwe. I ja trochę też. 
Zawsze pilnowałam, by mieszkanie było przystrojone, by była choinka, pomimo tego, ze tak naprawdę przez większość czasu w trakcie świąt nas nie ma...I teraz wiem, że to było dobre. 
Nie mogę dłużej być rośliną.

Rozczarowałam samą siebie. 
Jednak oprócz tych smutnych przemyśleń, były także dobre chwile. Czas spędzony z rodzicami, babcią i jej siostrami, które poznałam całkiem niedawno, zobaczyłam kuzynkę i chrześniaka, których nie widziałam dobre cztery lata, jej męża, którego nie widziałam z 10 lat, no i ich małego synka, który obchodził roczek :) do tego moja chrzestna, z która też miałam spora przerwę...a jakby tego było mało, była jeszcze całkiem nie mała część rodziny ze strony Tajemniczego. Wesołe chwile w towarzystwie wielu małych szkrabów, pyszne jedzenie, wspominki z minionego już roku, bardzo trafione prezenty i nade wszystko, wolne od pracy.
To był bardzo dobry czas. Szkoda, że tak krótki.

Nie mieliśmy w domu nic świątecznego, poza stroikiem, który otrzymaliśmy w prezencie od znajomych, którzy nas odwiedzili w drugi dzień świat. Za to udało mi się uchwycić kilka świątecznych akcentów w domu naszych najbliższych:

1. Wspaniałe bombki, w tym jedna pochodząca z Bolesławca-Ceramika Bolesławiecka (to ta z jelonkiem).



2. Aniołki, które zawsze zdobią dom. Różnego pochodzenia, różnej wielkości.



3. Rudzielec, który fenomenalnie wykorzystywał fakt, że "coś" (nie ważne co, ważne, że coś) do jedzenia jest na stoliku kawowym.



Sylwester w tym roku postanowiliśmy spędzać na spokojnie. Nie dla nas imprezy do 5:00, w zatłoczonych klubach, gdzie śmierdzi papierosowym dymem, nie ma nic ciepłego do jedzenia, a alkohol leje się strumieniami. Te czasy już za nami, teraz mamy inne potrzeby. 
Właściwie nie mieliśmy w planach nic konkretnego. Tuż przed świętami kupiłam bilety na Sylwestrową Noc Kinową, do Kina Muza. Bardzo dobre kino, które wyświetla wiele dobrych filmów offowych, a w ofercie ma przyzwoicie tanie czwartki czyli bilety za 8 zl :)


W programie Sylwestrowym były trzy seanse-"Smak carry" (bardzo dobry film, który Wam polecam. Daje do myślenia, pokazuje uniwersalne sytuacje i prawdy.), "Blue highway" (film o niczym, z wyraźnym początkiem, który ciągnie się przez cały film i kończy wraz z końcem samego filmu. Nie polecam.), "Babcia Gandzia" (fenomenalna komedia produkcji francuskiej, która powaliła mnie na kolana. Bardzo, bardzo polecam!), pomiędzy każdym filmem przerwa na catering, z dłuższą przerwa przed godziną 00:00, żeby można był wyjść i popatrzeć na piękności na niebie. 
Przywitano nas losowaniem nagród :) My wylosowaliśmy filmy "Mistrz" oraz "Wielkie nadzieje". Do tego każdy dostał Filmbox z 4 filmami więc w sumie my mamy 10 filmów (choć dwa w Filmboxie nam się powtarzają). 


Generalnie Sylwester uważamy za udany, choć organizowanie takiej imprezy, z tak małą ilością jedzenia (przystawki, sałatki, ciastka i wafle) bez ani jednego ciepłego dania to nieporozumienie. Z pewnością jeśli takie będzie menu w przyszłym roku, nie wybierzemy się tam ponownie. 


Z ostatnio widzianych filmów:
1. "The Bourne Trilogy" 
Trzy filmy opowiadające o tym jak działa system. Bardzo dobre, wciągające. Mam wrażenie, ze ostatnio znacznie zwiększyła się produkcja nie tylko filmów, o tej tematyce. 

2. "Nuit Blanche" 
Film o policjancie, który chce dorobić działaniem sprzecznym z tym, co wyznaje jako przedstawiciel swojego zawodu. Na skutek tego działania porywają mu syna. Wciągający, wart zobaczenia. Pokazuje, jak bardzo doceniamy coś/kogoś, kiedy wiemy, że możemy to stracić.

3. Red Dawn" 
Dałam szansę 15 minut, jednak tego filmu nie dało się oglądać. Nie polecam...

4. "How i met your mother" 
Serial, który oglądamy namiętnie już od kilku tygodni. Obecnie 4 sezon :)

5. "Mistrz" 
Film pokazujący jak łatwo można manipulować ludźmi. Długi (130 minut), jednak wart zobaczenia. Trzeba mieć świeży umysł, żeby go oglądać, zmęczony człowiek, nie do końca potrafi załapać jego sens. 



Ostatnio przeczytane:

1. "Wyśpiewam Wam wszystko", Urszula Dudziak
Wspaniała książka, którą naprawdę warto przeczytać. Podobno Pani Urszula wydała już drugą. Zamierzam też się za nią zabrać. Sądzę, że będzie to dobry prezent dla mojej Mamy :)




2. Gazeta empik-wydanie świąteczne
Lubię te ich wywiady, tym razem były bardzo ciekawe :) Szczególnie te z twórcami filmu "Układ zamknięty". Po tym wywiadzie nabrałam ochoty na zobaczenia filmu :)



3. Instyle Styczeń 2014
Warty zakupu, kilka ciekawych wywiadów i felietonów. Ten numer był naprawdę udany! Wywiad z Małgorzatą Foremniak był szczególnie ciekawy.



Stary rok pożegnaliśmy spokojnie, ze wspomnieniami tego co za nami :)

Nowy Rok witamy z wielką radością z ilości wolnych dni! A przed nami wielkie wydarzenie, o którym napisze niebawem! 

A jak Wy weszliście w Nowy Rok?