piątek, 30 listopada 2012

Co się dzieję w Poznaniu gdy pada??

Nie wiem czy tylko w Poznaniu tak jest, że jk tylko spadnie trochę deszczu ludzie jeżdżą jak szlaeńcy, jakby im rozum odebrano. Zupełny brak patrzenia na znaki i logiki w postępowaniu. Zero zastosowania  do przepisów. Miałam okazję w czwartek przemierzać miasto i jechać w trasie i opcja nr dwa mi zdecydowanie bardziej odpowiada nawet jak jest ulewa, a woda spod kół tira leci na moje przednie okno. Szczęśliwie udało mi się dojechać do celu i wrócić do domu bez proiblemów :]

wtorek, 27 listopada 2012

Chłopcy Kontra Basia!

Tak, spacer był bardzo miły.
A dzisiaj jak Wam mija dzień?

Ja dzisiaj umilam sobie szarzyznę za oknem utworem "Jerzy" w wykonaniu Chłopcy Kontra Basia :D
http://www.youtube.com/watch?v=fmIVjkAtXac

A tutaj mini foto-relacja z występu w Poznaniu, w sierpniu o ile dobrze pamiętam :]




















Co ta kobieta robi z głosem, a ci męzczyźni z instrumentami...REWELACJA! Polecam wszystkim!


I dzisiaj to by było na tyle!
Zmykam robić obiad :]

poniedziałek, 26 listopada 2012

Wspomnienia w tle koparek.

Ostatnich kilka dni spędziliśmy w domku nad jeziorem (choć ja częściowo, bo jeździłam do pracy-niestety to praca tylko na zastępstwo na kilka dni). Czasami dobrze jest pobyć w innym miejscu, by z radością wrócić do swojego domu i go docenić. Jednak kiedy za oknem jest remont (kolejny, podtrzymujący tradycje remontowe od trzech lat) to człowiek ma dosyć, a już na pewno nie ma ochoty tego hałasu doceniać.








W każdym razie zostały mi wspomnienia ze spaceru :]

niedziela, 25 listopada 2012

Delfina i Bartek w "Mam talent".

Ten kto czyta mnie regularnie wie, że od kilku już lat nie posiadam telewizji, choć telewizor mam. Od jakiegoś czasu, dzięki mojej Mamie, nawet całkiem niezły :]
Miałam okazję oglądać "Mam talnet" tylko dlatego, że przez ostatnie cztery dni mieszkałam poza swoim domem. Dzisiaj finał. Moim bezględnym faworytem, za którego bardzo trzymałam kciuki i bardzo chciałam, żeby wygrał, a nawet wyslałam kilka sms-ów był duet Delfina i Bartek. Gdy zobaczyłam ich po raz pierwzy (a było to chyba w pólfinale) oniemiałam-stwierdziłam, że Oni muszą wygrać! I tak, były inne osoby, duety, zespoły, które robiły na mnie wrażenie...ale oni byli niesamowici. Może dlatego tak bardzo chciałam ich wyranej, bo próbowałam tego co robili oni...nie była to moja pasja i nie robiłam żadnych układów, bo zaledwie jedną figurę ale dzięki temu wiem, jak wielkiej otwartości, zaufania do drugiego człowieka ale też do siebie oraz treningu wymaga ta dyscyplina. Ja miałam dużym problem z tym zaufaniem i otwarciem (choć nie Tajemniczemu, bo ćwiczyłam z kimś innym), dlatego wiem jak wiele to kosztuje i jakie to ważne.


Jestem bardzo zadowolona, że to właśnie Oni wygrali, życzę im by ta wygrana, była dla nich jeszcze większym motywacyjnym kopem i by pasja, w którą wkaładają tyle czasu, wysiłku i zaangażowania, mogła być dziedziną, która będzie przynosić im dochody...i to dobre dochody, bo naprawdą bardzo na to zasługują!

niedziela, 18 listopada 2012

Spokojna niedziela, ze wspomnieniami w tle.

Dzisiaj na obiad zjadłam danie, które Tajmeniczy zrobił dla Nas, kiedy widzieliśmy się pierwszy raz w życiu. Mam wrażenie, że tym razem lazania szpinakowa smakowała nieco inaczej. W każdym razie natchnęło mnie na wpsominanie dawnych czasów :]



Natomiast wczoraj smakowaliśmy typowe niemieckie piwo, jakie dostaliśmy od Rodziców Tajmniczego. A  niemieckie piwo, to dobre piwo :]




Teraz usiłuję czytać książkę, którą dostałam w prezencie ale nade mną, pode mną albo obok mnie, ktoś urządził sobie istne domowe przedszkole...mam wrażenie, że cały budynek za chwilę runie. I rozumiem, że to dzieci ale sa jakieś granice! Chwilami wydaje mi się, że to stado słoni, a nie ludzkie małe istotki...

A jak Wam mija niedziela?

sobota, 17 listopada 2012

Dzień nadrabiania zaległości.

Dzisiaj był bardzo dobry dzień. Po wczorajszym koncercie Gongów Tybetańskich, na który zaprosiłam Tajemniczego spało mi się świetnie i anwet impreza u sąsiadów na dole mi zbytnio nie przeszkadzała (w przeciwieństwie do Tajmeniczego, który nie mógł spać). Dziś zrobiłam dwa prania, schowałam suche ubrania, wykonałam kilka fotografii, uzupełniłam braki kosmetyczne w łazience i nadrobiłam czytelnicze zaległości...Czasopisma piętrza mi się na nocnym stoliku, że aż bezwiednie spadają na podłogę. Teraz kilkoma będę się mogła podzielić z Mamą Tajemniczego i sąsiadami:] Co prawda, mam jeszcze trochę do nadrobienia ale spokojnie.,..jutro też jest dzień :]


Muszę przyznać, że najbardziej zaskoczył mnie H&M Magazine. Jest to darmowe czasopismo dostępne w sklepach H&M, które miałam okazję czytać pierwszy raz (być może nie jest dostępne we wszystkich sklepach). Ciekawe opisy ubrań i artykuły. Naprawdę wielki pozytyw! Z tego co widziałam czasopismo nie jest prowadzone przez Polaków a tłumaczone ale mimo wszystko było mi przyjemnie przestudiować coś takiego. Zamierzam je regularnie czytać.
Był też obszerniejszy opis Maison Martin Margiela w związku z wejściem w kolaborację tego domu mody z marką H&M.

Fashion Magazine kupiłam właściwie tylko dlatego, że jest tam opis zarobków członków polskiej branży modowej od stylistek po projektantów i menadżerów sieciówek zagranicznych w Polsce. Ciekawe stawki choć smi autorzy przyznają, że nie są one reprezentatywne i oczywiście poza granicami naszego kraju znacznie wyższe. To czasopismo miałam pierwszy raz w swoich rękach ale nie zawiodłam się. Ciekawa formuła i szata graficzna choć jak dla mnie zbyt dużo reklam. Jednak mimo wszystko warto było wydać te 9,90 zł :]

O Avanti nie ma co zbyt wiele pisać bo pewnie każda z Was wie co w tej gazecie się mieści. Ten numer jest przepełniony sportowymi stylizacjami, których fanką ja nie jestem ale znalazłam tam sobie dwie pary ineteresujących spodni, które jak mniemam nadawałyby się na zajęcia Yogi :]

Design Alive to magazyn o projektowaniu, sczezgólnie na rynku polskim ale nie tylko. Dużo do przeczytania, czasami bardzo ciekawe wywiady. Cena zaporowa po 18zł za egzemplarz. Wydają cztery numery rocznie, zgodnie z nadchodzącymi porami roku.

Katalog Meble VOX 2012 to zwyczajny katalog reklamowy, jednak z bardzo ciekawymi fotografiami, w bardzo estetycznym stylu ze skromnym opisem projektantów danych linii mebli.  Katalog ma format większy niż A4. Zaprezentowane tam są łóżka, które były na Festivalu Filmowym Transatlantyk w Poznaniu jako indywidualne sale kinowe (wchodziło się do łóżka, a jak sie przyniosło swój kocyk, wyobrażam sobie, że bardzo przyjemnie oglądało sie film. Łóżka były wystawione na świeżym powietrzu).

I to by było na tyle. Teraz uciekam czytać książkę, która dostałam w prezencie.

piątek, 16 listopada 2012

W zdrowym ciele zdrowy duch!

Tryb życia jaki prowadziłam przez ostatnich kilkadziesiąt tygodni nie był dla mnie dobry. Siedznie przez 12 h dziennie to nic zdrowego. Dlatego za namową Tajemniczego i prezentem od Niego, stwierdziłam, że trzeba zacząć się ruszać, bo moje starzenie znacznie przegoni metrykę.
Ustaliłam sobie grafik idąc we wtorek na power yogę, w środe na półtoragodzinny fitness (mój pierwszy w życiu) i w czwartek ponownie na yoge ale już nie power:P Po środowym fitnessie ledwo mogłam chodzić. Yoga w czwartek mi na to zbytnio nie pomogła, bo i dzisiaj miałam małe logistyczne problemy:P Po tak długim siedzeniu, tak intesywne ćwiczenia musiały dać mi się we znaki. O ile wiedziałam co mnie czeka po Yodze, o tyle nie miałm pojęcia, że na tym fitnessie się tak mocno nadwyrężyłam...!
Muszę jednak przyanć, że Yoga to dla mnie najlepsza forma poruszania się i bycia z ludźmi w trakcie uprawiania sportu. Uwielbiam zajęcia z Yogi! Choć fitness był ciekawym doświadczeniem. Jednak niewątpliwie nie można sobie na nim pozowlić na chwilę zapomnienia, bo tempo jest takie, że chcąc nadrobić stracone sekundy zwyczajnie nie da się tego zrobić, bo nie da się przyspiszeyć układu-jest maksymalnie szybki!

Muszę się ustalic sobie grafik na poniedziałek i piątek, bo chcę ćwiczyć 5 dni w tygodniu. Niestety w moim przypadku basem dopaba, a byłaby to dobra forma ruchu. Będę szukać strechingu i czegoś związanego z pracą na odpowiedniej grupie mięśni...

A Wy? co robicie, żeby Wasz organizm był zdrowy?

czwartek, 15 listopada 2012

Świętowanie z bliskimi w tle...

Jakiś czas temu, by uczcić mój sukces, a wlaściwie mój i Tajemniczego, zrobiliśmy kolację. Zaprosiliśmy członków rodziny. Niby mieszkamy wszyscy blisko siebie ale jakoś tak nie z każdym jest czas albo pretekst by się zobaczyć. Pomyślałam, że to jest dobra okazja :] Wieczór był bardzo długi, bo zaczynał sie około 19:00, a skończył po północy...byłam strasznie zmęczona...Jednak mimo tego, dobrze było zobaczyć się w takim składzie...

Tak jak pisałam w poprzedniej notce podziwiam Mamę Tajemniczego ale jednocześnie wiem, że ma satysfkację z takich spotkań-jest czas na rozmowę, wspominanie tego co było...
Jak inaczej w dzisiejszym zwariowanym świecie można utrzymać z kimś kontakt, jeśli nie w taki właśnie sposób?

Uważam, że każda okazja do spotkania jest dobra, a już szczególnie te, kiedy mamy coś do Świętowania. I wszystko jedno czy jest tradycja takich imprez czy nie, jeśli dla nas jest to powód do radości, warto zaprosić ludzi i podzielić się z nimi swoim szczęściem.

środa, 14 listopada 2012

"Moja" Nigella Lawson w rodzinie.

Nigdy nie byłam mistrzem gotowania, teraz też nie jestem i zapewne nigdy nie będę. Zawsze imponowały mi programi Nigelli Lawson, która gotuje szybko, zapewne smacznie (przynajmniej tak wyglądają jej dania), a do tego gotowanie wygląda jak coś fajnego, krótkiego, przyjemnego i kompoletnie bezwysiłkowego. To dla mnie guru gotowania!
Zawsze podziwiałam Mamę Tajemniczego, która robi co roku Święta dla ponad 15 osób. W niewielkiej przestrzeni, w mikroskopijnej kuchni odbywa się gotowanie dla tej niemałej liczby osób. Do tego stół jest pięknie nakryty, zawsze jest prezystawka, potem danie główne, z różnymi potrawami, a nawet w zwykłą niedzielę jest kilka rodzjów mięs i sałatek. Nie mogłam wyjść z podziwu jak ta kobieta świetnie sobie radzi z organizacją, z przewidzeniem ile czego ugotować, żeby dla wszystkich starczyło, a nigdy nic nie było ani przypalone, ani niedogotowane. To dla mnie sztuka, zorganizować coś takiego zupełnie samodzielnie i jeszcze obsługiwać wszystkich gości bez niezadowolenia, ani w duszy, ani na twarzy. Coś niesamowitego...Mama Tajemniczego równa się dla mnie z Nigellą-potrfai zrobić coś z niczego, jej dania wyglądaja pięknie i zawsze są smaczne, a jej umiejętność ułożenia potraw na talarzeu a potem na stole, to kompletne mistrzostwo.

Chciałabym kiedyś mieć takie zdolności ale wiem, że w moim przypadku moze to być nieosiągalne...

A te przemyślenia pojawiły się u mnie po 11.11.2012, ponieważ pojawiliśmy się wtedy u Rodziców na Marcińskich Rogalach...I choć było to Święto Narodowe, było to też Święto na stole. Jak zwykle wszystko smaczne, pięknie podane, a do tego stolik kawowy przygotowany na Rogale...ta zastawa, to wszystko-CUDO!

poniedziałek, 12 listopada 2012

Wyczekiwane spotkanie.

Kilka dni temu udało nam się spotkać ze znajomym, z którym się uamwialiśmy od 3 miesięcy i ciągle coś wyskakiwało. Teraz sytuacja u nas jest opanowana więc nie pozwoliłam by pojawiły się nowe wymówki.
Spotkanie było świetne aczkolwiek tych kilka godzin i tak nie wystarczyło, by obgadać wszystkie tematy...czasami mam wrażenie, że z pewnymi ludźmi nie nagadałabym sie nigdy...Temtów było strasznie dużo bo wiele się zmieniło po obydwu stronach. Pojawiły się nowe sytuacje, o których nie rozmwialiśmy wcześnie...było co nadrabiać.
Mam nadzieję, że juz nigdy nie będziemy sobie robić takich długich przerw...

A Wy?  Lubicie domowe spotkania ze znajomymi?

czwartek, 8 listopada 2012

Czwartek.

Mam już tego dosyć...Firmy są dzisiaj niepoważne...zamieszczają ogłoszenia o pracę, po czym na rozmowie okazuje się, że rozmawiamy o zupełnie innym stanowisku a wspomniane ogłoszenie było wabikiem. Dodatkowo umowa jest na zlecenie lub dzieło (nie zawsze z ubezpieczeniem), biura nie ma więc praca w domu, na własnym komputerze, własnym telefonie, własnym samochodzie-firma nie zwraca kosztów za rozmowy telefoniczne, amortyzacje auta czy paliwo...Mało? No to na koniec dowiaduje się, że nie ma podstawy płacy jest tyle ile sobie wyrobię...A po dłuższej współpracy oczekują, że otworzę firmę, żeby dawać im faktury...Jakby komuś nadal było mało, to przed ostatecznym zrekrutowaniem się, mam pojechać na szkolenie za 500zł, za które firma, nawet jak mnie zatrudni, nie zwraca kosztów...

!!!

środa, 7 listopada 2012

Środa.

Wstać dzisiaj z łóżka to był wyczyn. Obudziłam się po 6:00 i nie spałam już potem ale z łóżka wyczołgałam się dopiero koło 9:00...co za koszmar, ta pogoda mnie dobija!
W każdym razie upiekłam to co było do upieczenia (a ten zapach mnie upozytywnia:), nastawiłam pranie, schowałam suche a teraz zabieram się za przygotowanie warzyw do ciepłej, dzisiejszej kolacji :]
Potem muszę wybrać się do miasta...mam nadzieję, że wyrobię się ze wszystkim tak jak zaplanowałam:] Poniekąd porządków ciąg dalszy ale to już meta :]

A jak u Was wygląda środa?

wtorek, 6 listopada 2012

Porządki.

Wczoraj i dzisiaj wielkie sprzątanie. Co prawda bez mycia okien ale poza tym, to generalne porządki. Póki co skończyłam i czekam aż podłogi wyschną. Potem pora na miętową herbatę (z własnoręcznie sadzonej mięty na parapecie kuchennym) i zrobienie dekoracji. Zawsze gdy zmienia się pora roku robię małe przedekorowanie mieszkania...nie mogę doczekać się okresu świątecznego...:]

A Wam jak mijają ostatnie dni?

niedziela, 4 listopada 2012

Wymarzony wieczór...

Dzisiejszy dzień, a w szczególności jego wieczorową część zaliczam do bardzo udanych. Po powrocie do domu wzięłam się za rozpakowywanie i pranie. Potem Tajemniczy przygotował obiad, który zjedliśmy przezd TV oglądając film "Stawka większa niż...", który okazał się kompletnym niewypałem. Po pysznym obiedzie nadrobiłam zaległości na yotube.com, po czym wzięłam się za porządki w łazience :] Potem stwierdziłam, że pora na wprowadzenie ponownie olejków zapachowych do kominka (co kiedyś było nieodłącznym elementem kąpieli) i jej małe przedekorowanie.
Przedekrowałam, przygotowałam sobie kąpel z relaksującym olejkiem, do tego olejek o zapachu pomarańczy w kominku zapachowym...peeling twarzy i ciała, maseczka, mycie głowy z odżywczą maseczką (przez ostatni tydzień niestety nie używałam odżywek do włosów i było to widać). Po tym wszystkim obfite balsamowanie ciała, nasmarowanie twarzy i wysuszenie głowy...Pięknie... a jakby tego było mało w tle leciał mój ukochany serial-"Seks w wielkim mieście"!

Czy wieczór mógłby być lepszy??