poniedziałek, 17 grudnia 2012

Jak spędzasz swój weekend?

Nie wiem jak Wy ale ja bardzo sobie cenię wolne weekendy. Z pewnością dlatego, że przez ostatnich pięc lat, był to czas, kiedy ciężko pracowałam. Teraz kiedy mam wolny weekend i Tajemniczy jest w domu lubię chodzić na spacery, zwiedzać miasto, korzystając z Festiwali czy Jarmarków albo oglądać wystawy, wernisaże czy filmy. Choć pozostanie w domu, tak jak w minioną sobotę (z powodu pogody, jak sie tłumaczył Tajemniczy) nie było złym pomysłem. Poczytaliśmy sobie, pooglądaliśmy zaległe odcinki serialu...przez większą część dnia towarzyszyło nam Chili Zet, które ubóstwiam! Z racji, że było dosyć ciemno i mgliście, od rana miałam zapalona świeczkę zapachową. Lubię te z HOME&YOU (zazwyczaj je kupuję, kiedy mają promocję 50%).

A jaki jest Wasz sposób na spędzanie wolnych weekendów?

niedziela, 16 grudnia 2012

"Oddaj mi dzieci"

Udało mi się przeczytać kolejną książkę (od dłuższego już czasu nie miałam czasu na prozę). Książka, podobnie jak ostatnia, wydana jest w formie pamiętnika. Po książki tego rodzaju sięgam najchętniej. Opowiada przede wszystkim o przywiązaniu matki do dzieci, różnicach kulturowych (wschód-zachód), a przede wszystkim o procederze uprawianym przez muzułmańskich mężczyzn-porywaniu własnych dzieci ich matkom.
Książka pokazuje historię kobiety, która mieszka w Londynie ze swoim mężem muzułmaninem. Mają razem troje dzieci i jedno dziecko z poprzedniego związku autorki. Angażuje się ona w pomoc kobietom, których dzieci zostały uprowadzone przez ich mężów. Początkowo jej mąż pochwala jej działania, wspiera ją. Tym bardziej, nie spodziewała się, że los jej "klientek" kiedyś dotknie i ją. A jednak. Dalej histroii opowiadać Wam nie będę ale myślę, że warto przeczytać ten pamiętnik. Oprócz opisu przeżytych zdarzeń pokazuje, że człowiek potrafi wybaczać i iść dalej przez życie. Dodatkowo są relacje wszystkich dzieci, związane z tym jak pamiętają te wydarzenia.

Książka jest formatu kieszonkowego, ma 206 stron i zakupiłam ją w Biedronce po okazyjnej cenie 9,90zł. Jednak z tego co się orientuję, bywa też w tanich księgarniach.

sobota, 15 grudnia 2012

VII Międzynarodowy Festiwal Rzeźby Lodowej w Poznaniu.

Nigdy wcześniej nie miałam okazju wybrać się na wspomniany w tytule Festiwal. Zawsze odbywał się w czasie, kiedy ja akurat miałam zjazd (zupełnie jak w przypadku większości imprez w Poznaniu). Dlatego bardzo się ucieszyłam, że tym razem jest inaczej. Nie odpuściłam Tajmeniczemu, który miał ochotę polenić się w domu. Poszliśmy... i szczerze? Nie spodziewałam się takich tłumów! Zrobić zdjęcia było bardzo ciężko, tym bardziej, że nie zaliczam się do wysokich osób...W tym roku było 24 zawodników z 9 krajów (nawet z Filipin, co mnie nieco zdziwiło). Co prawda nie widziałam zawodników przy pracy. Wybrałam się na obejrzenie już gotowych dzieł, bo wcześniej byliśmy na spacerze w lesie. Zwycięzcami zostali Polak i Francuz: Michał Mizuła i Samuel Girault (nagroda w wysokości 1500€). Drugie miejsce przypadło zespołowi z kraju kwitnącej wiśni-Yoshihito Kosaka i Hiroyuki Suzuki (nagroda w wysokości 1000€), natomiast trzecie miejsce zajęli Rosjanie-Vladimir Zhikhartsev i Andrey Besser (nagroda w wysokości 500€).

Festiwal trwał dwa dni, choć rzeźby mają wystawione jeszcze tydzień po jego zakończeniu, jeśli pozwolą na to warunki atmosferyczne. Po drugi w ramach tego festiwalu odbył się tzw. "speed ice carving", gdzie jak nietrudno domyślić sie po nazwie, najważniejszy jest czas. Tegoroczny zwycięzca to Vladimir Zhikharstev z Rosji. Na drugim miejscu uplasował się poznaniak Michał Mizuła, który był mistrzem w zeszłym roku.

Myślę, że Poznań ma się czym chwalić-to jedyne wydarzenie w Europie, w trakcie którego można spotkać najlepszych rzeźbiarzy z całego świata! :D Inne imprezy podobnego rodzaju odbędą się jeszcze w tym roku w Ottawie, Kanadzie oraz na Alasce, gdzie odbywają się największe zadowy tego typu.

A oto kilka zdjęć mojego autorstwa:]

Rzeźba lodowa "maska" , która zwyciężyła...







To była jedna z tych, która spodobała mi się najbardziej. 


A to kolejna...te malutkie elementy, tak misternie wykonane...ile cierpliwości i czasu musiało wymagać utworzenie czegoś takiego. Jestem pod wielkim wrażeniem.


Z racji Festiwalu wystawiło się dużo osób z różnego rodzaju słodkościami, łącznie z watą cukrową  (robioną przez pana, który w ustach trzymał papierosa więc nie było to dla mnie zachęcające), były też dania na ciepło i grzane wino. 







Dzieci były zadowolone-świetnie bawiły się goniąć światełka, które można było kupić od ulicznych sprzedawców. Nie stroniły tez od innch swiecących gadżetów.  Bardzo chętnie robiły też sobie zdjęcia z mini rzeźbami, które przedstawiały bałwanki, nastrając nas świątecznie :]

Tak jak mówiłam, ludzi było bardzo dużo...

A oto twórcy tegorocznego Festiwalu :]

I ponownie ta sama grupa, pokazująca logo sponsora :] Nie wiedzieć czemu, ten pan w środku  ani nie założył stosownego stroju, a nie sie nie odwrócił :P

piątek, 14 grudnia 2012

Dobry napój na co dzień? Yerba mate!

Od jakiegoś czasu nie pijam już czarnej herbaty. Ograniczyłam też zieloną, od której byłam uzależniona w czasach nastoletnich. W liceum potrafiłam wypijać jeden kartonik sypanej zielonej herbaty tygodniowo. To dość sporo. Dzięki mojej Mamie wiem, że zielona herbata owszem ma dobre właściwości ale wychładza organizm więc nie należy jej pić zimą, a także wysusza, więc nie należy pić więcej niż jedną szklankę dziennie, a najlepiej rzadziej.
Szukając więc czegos na siebie, pochyliłam się nad yerba mate, którą tak zaciekle chwali Wojciech Cejrowski. Miałam plan by napisać Wam więcej o tym napoju ale znalazłam stronę, która tak dobrze objeła ten temat, że stwierdziłam, że lepszym wyjściem bęðzie podać Wam linka :] Zachęcam do przeczytania. Ten napój to najlepsze wyjście na coś ciepłego do picia w ciągu dnia. Smakuje zresztą bardzo dobrze i w każdej dobrej zielarni można ja kupić :] Oczywiście ja polecam sypaną, bo jest znacznie lepsza niż w wersji ekspresowej ( a te wersje często są doprawiane smakamia, jak ta z BIOACTIVE kakao i wanilią).

Teraz piję tą, która na zdjęciu jest z tyłu. Jest bardzo dobra. Jak mi się skończy zamierzam kupić większe opakowanie :]


Oto link:
http://yerbamateinfo.pl/wlasciwosci-dzialanie-yerba-mate.html

czwartek, 13 grudnia 2012

Aktualizacja i widok za oknem.

Mój grafik treningowy nieco sie zmienił-chodzę na treningi cztery razy w tygodniu, bo zdarza mi się, że wypadnie coś terminowego a nie wszystkie zajęcia mnie interesują. Wczoraj byłam na treningu na płaski brzuch. Oj czuję dzisiaj nie tylko brzuch ale i mięśnie ud. To jest ciekawe, że danego dnia, nie czujemy nic, a jak sie budzimy rano jesteśmy zdziwien ;). W każdym razie-dzisiaj joga (uwielbiam!) :D

Patrząc dziś rano za okno byłam zdumiona-drzewa są oklejone białym puchem, widok przepiękny ale powiem szczerze, że współczuję Tajemniczemu, że musiał jechać do pracy. To co dzieje się na drodze, to jakiś koszmar...do tego w aucie zimno...
Taka pogoda jest wspaniała jak siedzi się w domowym ciepłeku z bliskimi albo w klimatycznej knajpce przy jakimś drobnym smakołyku.

Ja za chwilę zabieram się za książkę, którą chcę skończyć, a Was zostawiam z fotografiami:]





poniedziałek, 10 grudnia 2012

Grudniowe Elle.

Kiedyś Elle było dla mnie pozycja obowiązkową danego miesiąca. Jednak od kiedy regularnie czytam modowe blogi oraz oglądam vlogi zrezygnowałam. Fakt, są tam felietony, które warto przeczytać ale szkoda mi pieniędzy. Wolę je gromadzić i kupić dobrą książkę. W tym miesiącu miałam jednak okazję przeczytać całe nowe Elle.



Szczególnie interesujący był artykuł o życiu po rozwodzie, kiedy w rodzinie są dzieci. Wizja spędzania Wigilii ze swoją rodziną i byłą żoną przy jednym stole dla wielu ludzi jest nie do przyjęcia. A jednak można...Oczywiście jest to okupione trudem (zarówno dla byłej jak i aktualnej partnerki), a także wymaga olbrzymiej pracy na sobą, nie tylko wymienionej dwójki.



Ciekawy jest też artykuł o kobietach pracujących dla Chloe. Wielkiego domu mody, który całkiem niedawno wcale taki wielki nie był. Charakterystyczne jest, że nigdy na zdecydowanie jednym z najważniejszych stanowisk (dyrektor kreatywny) nie pozostał na dłużej mężczyzna. Mówi się, że dlatego ta projekty tej marki tak trafiają do kobiet-tworzą je kobiety więc doskonale rozumieją, jakie są oczekiwania klientek.



Kolejnym tekstem wartym przeczytania jest tekst o kobiecie, aktorce, wychodzącej z cienia swojego męża. W momencie kiedy stwierdziła, że wychowanie dzieci nie powoduje, że czuje się w pełni usatysfakcjonowana ze swojego życia, zaczęła dbać o swoja karierę, nie chce być tylko żoną aktora i reżysera i matką. Swoją droga, to bardzo atrakcyjne kobieta ;]





To już wszystko na temat aktualnego Elle. Jeśli chodzi o ten numer-kupić warto :]

sobota, 8 grudnia 2012

Małe przyjemności.

Kiedy byłam dzieckiem, moja Mama kupowała mi do kąpieli szyszkę. To był szkalny słoiczek w kształcie szyszki, który miał w sobie proszek, którego zapach uwielbiałam ale jeszcze bardziej przypadła mi do gustu piana jaką wytwarzał. Nie dostawałam go często bo nie był tani i wysuszał mi skórę ale czasami Mama chciała mi podarować tą wielką przyjemność.




Od jakiegoś czasu do kąpieli stosuję olejki. Szczególnie od momentu, kiedy odkryłam je w drogerii DM. Sprawdzają się świetnie-można je dodawać do kąpieli a także do kominków zapachowych. Wybór zapachów jest spory a co najważniejsze, te zapachy nie są chemiczne. Odkryłam swojego ulubieńca na okres zimowy. Nie spodziewałam się, że zapach kardamonu tak mi się spodoba :] Nie dość, że pięknie pachnie i nawilża skórę, to jeszcze rozgrzewa. Czy można chcieć czegos więcej od olejku?

A Wy? dodajecie sobie coś do kąpieli?


piątek, 7 grudnia 2012

Wszystkie jesteście niewierne.

Udało mi się przeczytać do końca książkę, którą zaczęłam czytać chyba we wrześniu albo nawet sierpniu. Zakupiona po okazyjnej cenie w Biedronce (z założenia nie kupuję opowiadać, bo szkoda mi na nie pieniędzy, jeżeli mam inwestować w książki, to wolę w takie, które mnie czegoś nauczą lub takie do których co jakiś czas się wraca). Stwierdziłam jednak, że taka cena za książkę pamiętnikową, w której jest kawałek histroii kraju i jego mieszkańców to naprawdę dobra okazja.
Książka liczy sobie 223 strony ale jest mała więc czyta się ją szybko (jak si ę raz a porządnie przysiądzie). Podobała mi się bardzo, bo opowiada o Afganistanie. Historia kraju, którą większość nas źle kojarzy, szczgólnie po 11 września 2001 roku. Po tamtych wydarzeniach nie zastanwialiśmy się jacy ludzie mieszkają w Afganistanie i jak oni się czują z tymi wydarzeniami. Z góry założyliśmy, że to niebezpieczne miejsce więc niewarto tam jechać i dowiadywać się czegokolwiek o tym kraju. Oczywście generalizuję. Nie wszyscy z nas mieli takie spojrzenie na ten temat ale jednak, znacząca większość.
Książki nie da się opowiedzieć, trzeba ją przeczytać.
Jeżeli macie czasami chwile, że wydaje Wam się, że Wasze życie jest do dupy, że nie ma macie takiej wolności jakiej oczekujecie, nie odnosicie sukcesów i nie możecie się rozwijać, jest to książka dla Was. Każdy z nas ma czasami takie chwile, to zupełnie normlane. Dlatego większość z nas powinna przebrnąć przez tę lekturę. Bardzo wartościowa pozycja.



środa, 5 grudnia 2012

Intensywny trening.

Ostatni okres mojego życia jest szalony. Zadziały się bardzo pozytywne rzeczy, na które musiałam pracować kilka lat ale zadziało sie też kilka niespodziewanych, negatywnych, które odbijają się na tym jak wygląda moje życie obecnie.
Dlatego z Tajemniczym doszliśmy do wniosku, że to co mi jest teraz bardzo potrzebne to trening. Do wniosku doszliśmy razem, jednak prezent w postaci karnetu dostałam ja, od Niego. Na początku miała to być tylko Vinyasa yoga, tak jak w wakacje (Yoga pod fontanną-kilkakrotnie o tym pisałam) i rok temu. Jednak dostałam karnet kompletny i stwierdziłam, że należy z niego maksymalnie skorzystać. Dlatego mam treningu sześć dni w tygodniu, od poniedziałku do soboty. Wchodzą w to zajęcia z vinyasa yoga, streching, płaski brzych, zajęcia na dolne partie ciała i równowagę a w planach są jeszcze zajęcia na kręgosłup. Nie robię treningu na to samo dwa dni pod rząd lub więcej, bo to niezdrowe, codziennie jest więc coś innego ale zarówno Vinyasa yoga jak i płaski brzuch sa dwa razy w tygodniu. Kiedyś miałam w planach jeszcze fitness ale koliduje z ważniejszymi dla mnie zajęciami.


Już po 2 tygodniach tak intemnsywnego trenowania stwierdzam, że jest to coś wspaniałego-a sportowcem nigdy nie byłam. Po treningach miewam chwile zmęczenia albo minuty zalewania potem w ich trakcie ale gdy już wrócę do domu czuję się świetnie. Lepiej śpię, przemiana materii się poparwiła, mam też lepsze samopoczucie (w obliczu tych niełatwych dla mnie sytuacji, które mają ostatnio miejsce), a przede wszystkim mam satysfakcję, że robię coś dla siebie i jestem w stanie się do tego zdyscyplinować-sama!
Niedługo chyba przyjdzie pora na zakupienie bardziej profesjonalnego stroju do ćwiczeń, skoro mi się to aż tak podoba :D

Kochanie dziękuję za takw spaniały prezent, kolejny raz okazał się on absolutną rewelacją!

A Wy? Robicie coś tylko dla siebie w tygodniu?

piątek, 30 listopada 2012

Co się dzieję w Poznaniu gdy pada??

Nie wiem czy tylko w Poznaniu tak jest, że jk tylko spadnie trochę deszczu ludzie jeżdżą jak szlaeńcy, jakby im rozum odebrano. Zupełny brak patrzenia na znaki i logiki w postępowaniu. Zero zastosowania  do przepisów. Miałam okazję w czwartek przemierzać miasto i jechać w trasie i opcja nr dwa mi zdecydowanie bardziej odpowiada nawet jak jest ulewa, a woda spod kół tira leci na moje przednie okno. Szczęśliwie udało mi się dojechać do celu i wrócić do domu bez proiblemów :]

wtorek, 27 listopada 2012

Chłopcy Kontra Basia!

Tak, spacer był bardzo miły.
A dzisiaj jak Wam mija dzień?

Ja dzisiaj umilam sobie szarzyznę za oknem utworem "Jerzy" w wykonaniu Chłopcy Kontra Basia :D
http://www.youtube.com/watch?v=fmIVjkAtXac

A tutaj mini foto-relacja z występu w Poznaniu, w sierpniu o ile dobrze pamiętam :]




















Co ta kobieta robi z głosem, a ci męzczyźni z instrumentami...REWELACJA! Polecam wszystkim!


I dzisiaj to by było na tyle!
Zmykam robić obiad :]

poniedziałek, 26 listopada 2012

Wspomnienia w tle koparek.

Ostatnich kilka dni spędziliśmy w domku nad jeziorem (choć ja częściowo, bo jeździłam do pracy-niestety to praca tylko na zastępstwo na kilka dni). Czasami dobrze jest pobyć w innym miejscu, by z radością wrócić do swojego domu i go docenić. Jednak kiedy za oknem jest remont (kolejny, podtrzymujący tradycje remontowe od trzech lat) to człowiek ma dosyć, a już na pewno nie ma ochoty tego hałasu doceniać.








W każdym razie zostały mi wspomnienia ze spaceru :]