wtorek, 25 czerwca 2013

Limango-co to takiego?

Czym jest Limango?
Limango to sklep internetowy, działający bardzo podobnie jak Groupon. Można tam znaleźć akcje, które trwają 2-4 dni, jak deklarują na stronie. Ceny są bardzo atrakcyjne.  Dużym plusem są markowe proukty. Jednak jeśli chodzi o buty czy zegarki często możemy trafić na kolekcje sprzed 4 lat...


Ostatnio Tajemniczy przesłał mi na maila link z ciekawą propozycją pościeli. Nasz poszwa na kołdrę ma 200x220 cm więc komplet pościeli nie schodzi poniżej 200zł. A tutaj okazja-flanelowa pościel za 80zł! Porozglądałam się, zobaczyłam jakie są wzory do wyboru i miałam problem. Wybór był duży i nie wiedziałam krótą zakupić.

Miałam trochę oporów przed zakupem, bo oczywiście przelewając od razu pieniądze i nie znając portalu nie do końca ma się zaufanie, że zamówiony i opłacony produkt na pewno dojdzie. Zastanwiałam sie jeszcze na ile ten produkt będzie zgodny z tym, który pokazano na zadjęciach. Wszyscy wiemy, że zdjęcia można zrobić piękne ale w rzeczywistości towar pozostawia wiele do życzenia.

W każdym razie zamówiłam. Czas oczekiwania na przesyłkę był dość długi bo około 10 dni ale lojalnie o tym poinformowali na stornie więc nie było to tak, że dowiedziałam się o tym po tym jak już przelałam pieniądze.

Towar przjechał do mnie kurierem w bardzo estetycznym pudełku.






Zresztą znacznie większym niż wymagał tego zapakowany w środku produkt ale kartonów nigdy za wiele-w pracy nam sie przydają.

A zamówiona pościel, wygląda tak:




Produkt wygląda tak jak na zdjęciu. To co mnie zastanowiło to fakt, że przyjechał do mnie w uszkodzonym opakowaniu fabrycznym.

Generalnie serwis na podstawie tego jednego zakupu i związanym z nim doświadczeń moge polecić, choc nie ukrywam, ze rzetelna ocena, wymagałaby jeszcze kilku zakupów. Których nie ukrywam, mam zamiar dokonać  :)

A jakie sklepy internetowe Wy polecacie?

niedziela, 23 czerwca 2013

Wyczekana, wspólna sobota.

Kilka ostatnich dni spędziłam w delegacji. Jednak nie o tym chcę dzisiaj pisać.
Z delegacji wróciłam w piątekowe popołudnie. Tajemniczy wrócił późnym wieczorem (poźnym jak na powrót z pracy), ponieważ odbierał Babcię.

Sobota była fantastyczna.

Z samego rana pojechaliśmy poza Poznań odebrać rower, na którym Tajemnczy wracał do miasta. Umówiliśmy się, że spotykamy się na Jodze w Parku. Niestety MPK mnie zawiodło i dosyć mocno się spóźniłam.

Joga z najlepszą Joginką w Poznaniu-Ullą Wilczyńską-Kalak

Po jodze wybraliśmy się na spacer na Plac Wielkopolski. Bardzo rzadko bywam na deptaku, a mam sentyment do tego miejsca. Choć za tymi tłumami nie przepadam.
Na Placu Wielkopolskim zrobiliśmy małe zakupy i jak się potem okazało poszliśmy do domu na piechotę, bo wszystkie rowery miejskie były uszkodzone;/
To był chyba nasz najdłuższy miejski spacer.

Żaródło: www.poznan.wikia.com

W domu zjedliśmy pyszny obiad-ziemniaki z jajkiem sadzonym i mizerią na jogurcie...ach jakie to było dobre. W delegacji karmili mnie bardzo tłustym jedzeniem-nawet ziemniaki pływały w tłuszczu.

Żaródło: www.dietaindywidualna.pl

Po obiedzie nadrobiłam zaległości na YT w czym Tajemniczy mi towarzyszył. Oczywiście tym razem również nie obyło się bez truskawek-koktajl do obiadu, a po obiedzie deser.
W trakcie nadrabiania zaległości raczyłam się trójkącikami z Lidla, uwielbiam je i jest to chyba jedyna niezdrowa rzecz na jaką sobie regularnie pozwalam (ponoć zawierają jakąś substancję uzależniającą). I tak jak jestem wielkim orędownikiem zdrowego jedzenia, tak tutaj wymiękam :P

Potem nastał czas niespodzianek. Tajmniczy zaprosił mnie spontanicznie do kina! :) Nie pamiętam kiedy ostatnio byliśmy w kinie! Wybraliśmy film "Dziewczyna z szafy", ponieważ wielokrotnie idąc na siłownię widziałam bilboard reklamujący ten film. Słyszałam też kilka dobrych opinii.
I zagdzam się z opinią Ani z bloga aniawkinie.blogspot.com, że ten film to naprawde bardzo dobry polski film! Co nas bardzo zaskoczyłi i to, że jest polski i tym bardziej to, że jest dobry.

Żródło: aniawkinie.blogspot.com

W trakcie seansu podjadaliśmy M&M's z orzechami-pyszota!

Ponieważ na film wybraliśmy się do GaleriiMalta, po zakończonym senasie połaziliśmy kilkadziesiąt minut po sklepach. I tutaj kolejna niepodzianka-dostałam do kolekcji fantastyczny kubek! :)  Tajmniczy znalazł go na półce, a kiedy go zobaczyłam wiedział, że musi byc mój! Kiedyś dostałam od Tajemniczego wspaniały kubek zimowy, ten kojarzy mi się z Wielka Nocą, bo jest na nim królik, jednak napis "i like to dance" nie sugeruje tego :)
Tajemniczy kupił sobie parę koszulek polo więc tym bardziej dzień był udany. On rzadko mówi, że musi sobie coś kupić. Dlatego zawsze mnie bardzo cieszy, kiedy już faktycznie jestesmy w sklepie na etapie szuaknia czegoś dla Niego.

To był wspaniały, pełen wrażeń dzień. Jak ja się cieszę, że jestem już w domu!


A teraz czekam, aż Tajemniczy wróci ze sklepu z ciepłymi croissantami :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Truskawki.



Nieodłącznie kojarzą mi się z latem, słońcem, wolnym czasem, relaksem i szczęściem. 
Czasem, który mamy tylko dla siebie, satysfakcją i radością. 
Dzięki truskawkom, można przenieść się w inny świat...szkoda, że tylko na chwilę :)


Chociaż nawet jedna chwila, spędzona z gofrem zrobionym przez Ukochanego, z dodatkiem bitej śmietany, truskawek i sosu czekoladowego...jest wspniała!

piątek, 14 czerwca 2013

Bestia.

Teatralnych spotkań ciąg dalszy. W miniony weekend byliśmy na sztuce "Bestia". Tym razem nie ja wybierałam i nie czytałam skrótu. Totalnie nie wiedziałam na co idziemy ale zawierzyłam kumplowi, który szedł z nami-twierdził, że to bardzo dobra sztuka, znajoma mu powiedziała :)


Rzeczywiście, sztuka była dobra, można było się ubawić, a do tego świetna gra aktorska.
Przez cały czas, siedząc nogami na deskach teatru (mieliśmy miejsca na samej scenie), zastanwiałam się czy jeden z aktorów, to mój kolega. Wygląd, gestykulacja, głos, a nawet sposób śmiania wypisz wymaluj mój znajomy...tylko nos nie był do końca ten sam ;)

W każdym razie sztuka mówi w przekorny i zabawny sposób o wartościach morlanych i prawdzie.
Spektaklt trwa zaldwie 50 minut,  straszna szkoda, że tak krótko.

Źródło: Teatr Nowy im. Tadeusza Łopmnickiego  w Poznaniu.



Przekład:  ZBIGNIEW KRAWCZYKOWSKI
Inscenizacja:  JANUSZ WIŚNIEWSKI
Kostiumy:  AGATA UCHMAN
Asystent scenografa:  WAWRZYNIEC KOZICKI
oraz EMILIA GRZECZKA, EWA MRÓZ
Asystent reżysera:  ANNA WACHOWIAK, 
KRZYSZTOF PRZYBYŁOWICZ
Inspicjent:  KRZYSZTOF PRZYBYŁOWICZ

Aktorzy:

Sędzia Adam  -  MIROSŁAW KROPIELNICKI
Radca Walter  -  JANUSZ GRENDA
Pisarz Lampke  -  PAWEŁ BINKOWSKI
Pani Marta  -  MAŁGORZATA ŁODEJ-STACHOWIAK
Ewa, jej córka  -  WIKTORIA KULASZEWSKA (gościnnie)
Jan Kałuża  -  ILDEFONS STACHOWIAK
Robert, jego Syn  -  GRZEGORZ GOŁASZEWSKI
Pani Brygida  -  ANNA MIERZWA
Kucharz od mięs  -  WOJCIECH DENEKA
Wina, sery  -  MACIEJ ZABIELSKI (gościnnie)
Piękni oficerowie  -  TADEUSZ DRZEWIECKI, 
NIKODEM KASPROWICZ, ANDRZEJ LAJBOREK

środa, 12 czerwca 2013

Piwonie.




To, że uwielbiam kwiaty już wicie. Jednak nie każdy z Was wie, że kompeltnie nie orientuję się w tym kiedy jakie kwiaty kwitną. O magnoliach przypominam sobie w lipcu, podobnie jak o konwaliach, które notabene są moimi ulubionymi kwiatami :|

W tym roku także zaspałam. Stwierdziłam, że zerwę sobie z ogrodu piwonie. Oczywiście zrobiłam to na tyle późno, że w domu postały ze dwa dni...ba! wracjąc z nimi do domu zuważyłam, że gubią płatki, co raczej nie sugerowało ich długiego żywota. Jednak dla mnie, nawet jeden dzień z takimi kwiatami w domu, to przyjmność.

Widzicie kogo sprowadziłam do domu?





wtorek, 11 czerwca 2013

Work.


Każdego dnia w mojej pracy zderzam się z niekompetencją, nieumiejętną komunikacją, złośliwością, zazrością i spychologią. 
Każdego dnia myślę, że jutro będzie lepiej, że muszę tylko przetrwać ten "ciężki dzień", bo jest gorący okres, bo jest konferencja bo jest... . 

Nieistotne. Jutro nie jest  znacznie lepsze. 

Czasami tak-kiedy dzwoni mniej telefonów, a ludzie potrafią powstrzymać swoją frustrację i złośliwość, chęć dopieprzenia komuś na tyle mocno, by mieć satysfkację z tego, że po kimś widać było, że go to dotknęło.

Jutro nie jest lepsze.


I dochodzę do wniosku, że każda godzina tam, to godzina zmarnowanego życia, ktorej nikt mi już nie zwróci. 
I dochodzę do wniosku, że nie po to były mi studia i ten wysiłek, który podejmowałam przez 7 lat.


Każdego dnia zderzam się z wiedzą, którą mam w głowie ale przedstawiona przez kogoś innego brzmi dla mojego zespołu niczym objawienie...


Spotykam się z wiedza, która kosztuje kilkadziesiąt tysięcy, a ja mam ją w głowie, tylko nikt nie pomyślał, by mnie o to zapytać. 

Codziennie widzę jak beznadziejnym szefem jest mój szef-niekometentny, bez cech przywódcy, bez odawgi cywilnej, bez umiejętności zarządzania zespołem...bez wiedzy o ludziach, którymi "zarządza", z totalnym brakiem umiejętności  prowadzenia obserwacji...i wreszcie oszustką.

Tak wygląda praca wykształconego człowieka w XXI wieku.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Polki na Bursztynowym Szlaku.

Książka mnie bardzo zainteresowała ze względu na utorki. Byłam ciekawa jak będzie się ją czytać. Niestety rozczrowałam się. O ile zdjęcia są interesujące tak tekst, momentami bardzo suchy. Książki podróżnicze Martyny Wojciechowskiej czyta się jednego wieczoru, a tutaj...momentami ciężko było przebrnąć przez kolejną stronę. Pisała Monika Richardson i przyznam, że momentami usiłowała być zabawna ale teksty w stylu "...i wyszła z miną kotka, który wypił śmietankę" jakoś do mnie nie trafiają. Niewątpliwie w pisaniu książek, szczególnie podróżniczych Monika ma jeszcze wiele do zrobienia.

Na pewno nie polecam zakupu tej książki (cena regularna 34,99zł). Ja ją kupiłam po bardzo niskiej cenie ale uważam, że można przeżyć bez przeczytania tej książki.

niedziela, 2 czerwca 2013

Sobotni spacer.

Wczoraj korzystając z tego, że choć przez chwilę była ładna pogoda, wybraliśmy się na spacer do lasu. Nie udało nam sie uniknąć deszczu ale nie można powiedzieć, żebyśmy byli przemoczeni :) Kiedy wracaliśmy do domu, wyszło słońce.

W trakcie spaceru znaleźliśmy rezerwat, niestety nie było ani jednej tablicy informacyjnej :(




Dwa różne drzewa, które pięknie ze sobą współżyją :)

















W środku lasu, stoi dom z bardzo ciekawą tabliczką...:)







Przyznam, że do tej pory nie widzialam huśtawek, z takimi oparciami, nie mogłam się oprzeć, musiałam zrobić zdjęcie :)