czwartek, 24 kwietnia 2014

Weekendowe wspomnienia: niedziela w gronie znajomych

Nie wiem jak Wam ale nam, bardzo trudno regularnie spotykać się ze znajomymi. Szczególnie z tymi, którzy mają dzieci. We tygodniu jest to praktycznie nierealne, bo sami późno kończymy pracę, natomiast w weekend albo chce się odpocząć albo pojechać do rodziny i jakoś tak ten czas przemyka między palcami...
Mamy takich znajomych, z którymi widzimy się co dwa lata :) Przed urodzeniem pierwszego dziecka, chwile po urodzeniu i teraz po urodzeniu drugiego :) To ostatnie 6 lat :) I tak się zastanawiam jak to jest, ze tak trudno znaleźć nam czas dla kogoś, na kim nam zależy...Owszem mamy dużo obowiązków, szybko żyjemy...ale czy naprawdę to wszystko jest warte tego, żeby stracić przyjaciół, rodzinę, bliskich? Przecież takiej straty nie da się niczym zastąpić, nie można jej też kupić, w żadnym sklepie. A jednak mimo wszystko wciąż często bardziej dbamy o swoją pracę i karierę niż o to, co powinno być na pierwszym miejscu.

Czasami wydaje mi się, że dopiero po stracie bliskich, widzimy, jak bardzo są dla nas ważni. Przeżywamy wtedy szok. Ogromny ból i poczucie straty. Odbudowanie relacji sprzed lat jest bardzo trudno a często niemożliwe, bo potrzeba do tego chęci z 2 strony...a ta zrażona raczej już ich nie ma...

Takie mnie naszły refleksje po niedzielnym spotkaniu, które skończyło się o 1:00 w nocy, a może i and ranem, i to tylko dlatego, że Tajemniczy krzyczał, ze pora do domu :) Ja bym jeszcze chętnie posiedziała...i wiecie co? Pomimo, że w poniedziałek wstałam o 7:00, pogoda była masakryczna, a ja miałam bardzo dużo do zrobienia to wcale nie czułam się źle z powodu krótkiego snu i wypitej ilości alkoholu. 
Jak czas spędza się w dobrym towarzystwie, gdzie nie ma napięć, stresu, pokazywania czego na siłę lub ukrywania człowiek nawet jak nie dośpi, przeje się albo wypije za dużo to i tak nie czuje się źle. Takie własnie grono ludzi chcę mieć wokół siebie. 

A jakie Wy macie zdanie  na temat spotkań ze znajomymi vs. praca?

2 komentarze:

  1. szkoda tych relacji, ale życie jest tylko życiem, doba ma 24 godziny itd.
    jeśli są obowiązki, pojawia się odpowiedzialność (dzieci) to dużego wyboru nie masz - musisz pracować, gonić, szybko żyć, przyjemności później, jak ci sił starczy i ochoty.
    nie za bardzo jest wybór. tzn. jest - niby można mniej pracować i zarabiać (powiedzmy...), pytanie tylko, czy potrafisz tak żyć? czy problemy cię nie przygniotą i tym samym zniknie radość z wolnego czasu, czy stać cię wtedy będzie na jakiekolwiek przyjemności.
    odwieczne życiowe dylematy...

    OdpowiedzUsuń
  2. teraz ludzie bardzo łatwo zapominają o znajomych
    a potem się budzą, że znajomych nie mają

    a co do praca vs spotkania to spokojnie mogę zarwać noc, pod warunkiem, że nie ma za dużo %, bo raz mi się zdarzyło przyjść po zakrapianej imprezie do pracy i bardzo tego żałowałam

    OdpowiedzUsuń