środa, 19 marca 2014

Najlepszy weekend+zakochałam się!!

To był jeden z najlepszych weekendów, choć nie mam na myśli tego ostatniego weekendu. Miałam cały czas poczucie, że jesteśmy razem, robimy coś razem i te dwa dni, kiedy obydwoje jesteśmy w domu, są w pełni dla nas.

W piątek Tajemniczy wrócił wcześniej z pracy, co można ze spokojem uznać na Święto rangi narodowej (serio, to nie żart). Zjedliśmy pyszny obiad, który zrobiliśmy razem. I nie były to sztampowe ziemniaki z czymś tam i surówką, tylko faszerowane, pieczone cukinie, o których pisałam Wam ostatnio. Po zjedzeniu obiadu, zobaczyliśmy dwa filmy:


"Układ"
film pokazujący jak łatwo można śledzić każdego z nas. Szczególnie w Anglii.  To jednak nie jest najgorsze. Najgorsze w tym filmie jest to, że pokazuje jak system jest niestabilny-nie ma sprawiedliwości na świecie, jak to mawiała moja Mama, jakkolwiek by to nie brzmiało, tak jest. 
Zobaczcie ten film, warto.




"Miłość po francusku"
Komedia. Ja kocham filmy francuskie, szczególnie kiedy są z napisami i mogę słuchać francuskiego (jakby ktoś się zastanawiał-nie nie znam tego języka ale uwielbiam go słuchać, szczególnie, kiedy słowa są wypowiadane w epicentrum emocjonalnego zawirowania). Film mówiący o czymś, co jest obecnie na czasie-związek starszej kobiety z młodszym mężczyzną (serio, nawet w gazie "Moda na zdrowie" o tym czytałam więc coś jest na rzeczy). Zabawny, dobrze zagrany, lekki. Tego mi było trzeba :)



Sobota minęła nam leniwie na oglądaniu filmów, zakupach dla znajomych i późniejszej wizycie u nich. Tym razem też postawiliśmy na komedie, na która zresztą chciałam iść do kina:

"Millerowie"
Pewnie czytaliście już tyle recenzji, że nie ma szczególnego sensu, żebym ja się o tym wypowiadała :) Napiszę więc tylko tyle, że ubawiłam się na tym filmie. Lekki i przyjemny z ładną Jennifer :)



Znajomi zaprosili nas już dawno, tylko jakoś jeśli ja nie mam numeru telefonu do osoby zapraszającej, to te wszystkie spotkania oddalają się w czasie. Wzięłam się więc za ten temat, korzystając z okazji, że tydzień wcześniej, widziałam się ze znajomą Tajemniczego, która ponowiła zaproszenie:)
Kupiliśmy dobre wino do kolacji, a dla Pani domu, która kocha storczyki, mniej znany gatunek tej przepięknej rośliny :)







Byliśmy pierwszymi gośćmi w ich nowo wybudowanym domu. Było to pierwsze miejsce, urządzone w stylu mono-chromatycznym, surowym w którym czułam się tak dobrze...Nie zmieniłabym tam nic, jeśli chodzi o ciągi komunikacyjne w kuchni czy dobór kolorów. I pierwszy raz widziałam kuchenkę gazową, która mnie oczarowała!! Dom z zewnątrz wygląda nieszczególnie i raczej pomyślałam: "to co będzie w środku?". A w środku dom jest bajeczny, idealnie odpowiada moim gustom. Z marszu mogłabym się tam wprowadzić. Pomimo tego, że nie wszystko jest skończone, np. nie ma oświetlenia górnego a dominujące kolory to czarny, biały i szarość to czułam tam "ciepło". Wiecie, czasami wchodzicie do jakiegoś wnętrza i czujecie się tam dobrze, ja własnie to czułam. Zakochałam się w tym domu. W połyskujących frontach szafek, czarnych kaflach na podłodze, kamiennym blacie kuchennym, kuchence gazowej z wielkim dodatkowym palnikiem (na którym ja robiłabym bigos albo rosół w naszym wielkim garnku), a łazienki...to jest mistrzostwo świata jak oni mają zrobione brodziki!! Ach musielibyście to zobaczyć, jestem zachwycona, i do dzisiaj cały czas mam ten dom przed oczami....oczarowało mnie także wieeeelkie okno...wyższe ode mnie i szerokie na chyba trzy metry...oczami wyobraźni widziałam ten ogródek, zieloną trawę i siebie, chodzącą tam na boso...Do dzisiaj gdy wspominam ten dom, myślę WOW!! Jest naprawdę przepiękny...

Spotkanie trwało prawie do 2:00...ja w ogóle nie odczuwałam płynącego czasu, mogłabym tam siedzieć i siedzieć (a to w moim przypadku rzadkość, bo zmęczenie najczęściej objawia mi się bólem głowy, a jak ten się pojawi, to praktycznie nie funkcjonuje). Tajemniczy był już zmęczony, szkoda, bo ja naprawdę chętnie pozostałbym dłużej w tym wspaniałym wnętrzu, w fajnej atmosferze :)

W niedzielę byliśmy na spacerze w lesie. Zaliczyłam kilka km na boso :) Ptaki śpiewają bardzo donośnie, pojawiało się też kilka kapuścianych motyli :) Wiosna zmierza do nas wielkimi krokami...Po spacerze zjedliśmy wspólny obiad, zobaczyliśmy kilka filmów...Mamy także zgrany 5 sezon serialu Breaking Bad więc jestem prze-szczęśliwa :)



Oprócz serialu widzieliśmy także:

"Mój przyjaciel wróg"
Film wcale nie lekki. Opowiadający o tym, jak wiele można stracić, kiedy dla kogoś władza jest najważniejsza. Pokazuję siłę woli, wiarę i dążenie do celu nawet u 12-letniego dziecka. 


Tajemniczy stwierdził w poniedziałek, że weekend, który ma dwa dni to zdecydowanie za krótko. Co mnie zszokowało, bo ja mówię o tym od kilku już lat, a on dopiero teraz...(a uwierzcie mi, to coś znaczy).

A Wy? Widzicie trzydniowy weekend czy to dla Was zbyt wiele?

7 komentarzy:

  1. cudowne są takie weekendy ;-)
    zazdroszczę WAM tego oglądania.
    ja zupełnie nie radze sobie ze ściągnięciem czegokolwiek, więc nie oglądam praktycznie nic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, takie weekendy są boskie i wynagradzają cięzki tydzień :)
      Ja też nic nie ściągam...nie umiem, a mój komputer nie poradziły sobie z tym. Zgrywamy filmy od znajomych :)

      Usuń
  2. uwielbiam trzydniowe weekendy! tak powinno być co tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie!! Trzy dni, to absolutne minimum!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny weekend :) Mi się marzy też jakieś spotkanie ze znajomymi i nocne rozmowy przy winie. Niestety drogi nam się jakoś rozchodzą ostatnio.,
    Wiesz co właśnie odkryłam. Studio Namaste Yoga, które często polecasz jest tuż pod moim domem :) Pewnie Cię tu nie raz spotkałam :) Chodzisz jeszcze? Zapraszam na kawkę następnym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, weekend boski, cudowny, wspaniały...i mogłabym tak jeszcze długo :)
      Czasami ciężko nam się spotkać, mamy tyle zajęć...ale z drugiej strony często te zajęcia są dla nas wymówką, bo nam się nie chce...bo łatwiej jest nie wychodzić poza strefę komfortu. A myślę, że warto :)

      Widzisz, jakie zbieg okoliczności, że SNY (Studio Namaste Yoga) wybrałaś się tam może?
      Bardzo dziękuję za zaproszenie, miło mi. Myślę, że całkiem niebawem uda nam się spotkać :)

      Usuń
  5. z fr polecam zobaczyć 'Un plan parfait' :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń