poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pierwszy weekend w Nowym 2014 Roku.

Bardzo cieszy mnie fakt, że ostatnimi czasy jest tyle wolnego. Mogę zabrać się za czytanie książek, a rzadkie przebywanie w pracy jest bardzo dobre dla mojego zdrowia psychicznego.

Ponieważ Tajemniczy jest w trakcie pracy nad zamknięciem "czegoś bardzo ważnego", zapowiedział mi, żebym nie brała Go pod uwagę w swoich planach. 
W sobotę od rana czytałam w łóżku (oh! jacy szczęśliwi są ludzie, którzy mają na to czas codziennie!), a po południu umówiłam się z koleżanką na kawę. Kawa ostatecznie okazała się czekolada z bitą śmietaną, do której dodałam sernik z malinami na ciepło. 

Pierwszy raz odwiedziłyśmy miejsce Cafe Szpilka przy ul. Żydowskiej. Muszę przyznać, że jestem zachwycona tym miejscem. Pod każdym względem. Bardzo kobiecy wystrój, duża ilość świec i lampek, które w niezwykle delikatny sposób przemycają światło, bardzo wygodne siedzisko i wygodne krzesła, do tego będąc tam człowiek czuje się tak ciepło, ja to nazywam, że czuję się otulona wnętrzem. I choć nie przepadam za kolorem różowym, którego nie jest tam mało, to świetnie się tam czułam. Z pewnością będzie to miejsce, do którego będziemy wracać na babskie pogaduchy. 
Oczywiście miejsce, tworzą ludzie. Tutaj kolejny wielki plus. Mężczyzna w średnim wieku, który nas obsługiwał, był absolutnie niewidzialnym duchem tego miejsca...nie był natarczywy, pojawiał się wtedy, kiedy trzeba, a nawet jak przyjmował jakiegoś gościa, rozmawiał tak cicho, że nie było go słychać. Szalenie sympatyczny, uśmiechnięty i obsługiwał nas z pełnym szacunkiem, w taki sposób, że czułyśmy się wyjątkowo.  Zrobił na mnie ogromne wrażenie!

Dodatkowym atutem tego miejsca jest możliwość płacenia kartą. Co nie jest wcale takie oczywiste...już nie raz rozczarowałam się w Poznaniu tym, że nie miałam gotówki, a informacji o braku możliwości płacenia kartą nie było albo była tak schowana, że nijak nie dało się jej zauważyć. 


Niedziela upłynęła pod znakiem czytania z rana (co za szczęście!!) oraz obiadu u Rodziców, którzy pokazywali nam relacje fotograficzną ze swojego Sylwestra-Balu w Wiedniu. Trzeba przyznać, że to bardzo eleganckie przyjęcie, choć do kilku rzeczy Rodzice mieli zastrzeżenia. Mimo wszystko, Sylwester uznali za udany i dobrze bo o to chodzi. 
Po powrocie do domu, zobaczyłam kilka filmików na YT i poszłam do wanny. Do kąpieli użyłam mieszanki trzech olejków (bolała mnie głowa i chciałam się zrelaksować).


Weekend bardzo udany :) Choć niestety odczuwam już stres związany z powrotem do pracy. 

A poniżej wspaniały obiad jaki zrobił Tajemniczy-kluski były pierwsza klasa!!
Kochanie, wyszły Ci wspaniałe!




A oto nasza pierwsza, wspólna próba-kapuśniak!
Niestety jak dla mnie z powodu olbrzymiej ilości kminu, zupa nie była zjadliwa, za to Tajemniczy zajadał się bez opamiętania ;)

5 komentarzy:

  1. miluchno
    takie poranki sa niesamowicie miłe ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, z utęsknieniem czekam na kolejny ;)

      Usuń
  2. super, że mogłaś sobie odpocząć i poczytać :) ja też się teraz relaksuję bo nie muszę chodzić do pracy - muszę się wyciszyć bo strasy z pracy wciąż we mnie uderzają mimo, że mam wypoczywać...

    ale bym zjadła tych kluseczek mniammm musiały być pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kluski były bajeczne, a co najlepsze Tajemniczy robił je pierwszy raz!! No bajka!!

      A co Cie tak stresuje w pracy ?

      Usuń
  3. Cafe szpilka mnie przekonuje :) Wybiorę się na pewno!

    OdpowiedzUsuń