Bardzo cieszy mnie fakt, że ostatnimi czasy jest tyle wolnego. Mogę zabrać się za czytanie książek, a rzadkie przebywanie w pracy jest bardzo dobre dla mojego zdrowia psychicznego.
Ponieważ Tajemniczy jest w trakcie pracy nad zamknięciem "czegoś bardzo ważnego", zapowiedział mi, żebym nie brała Go pod uwagę w swoich planach.
W sobotę od rana czytałam w łóżku (oh! jacy szczęśliwi są ludzie, którzy mają na to czas codziennie!), a po południu umówiłam się z koleżanką na kawę. Kawa ostatecznie okazała się czekolada z bitą śmietaną, do której dodałam sernik z malinami na ciepło.
Pierwszy raz odwiedziłyśmy miejsce Cafe Szpilka przy ul. Żydowskiej. Muszę przyznać, że jestem zachwycona tym miejscem. Pod każdym względem. Bardzo kobiecy wystrój, duża ilość świec i lampek, które w niezwykle delikatny sposób przemycają światło, bardzo wygodne siedzisko i wygodne krzesła, do tego będąc tam człowiek czuje się tak ciepło, ja to nazywam, że czuję się otulona wnętrzem. I choć nie przepadam za kolorem różowym, którego nie jest tam mało, to świetnie się tam czułam. Z pewnością będzie to miejsce, do którego będziemy wracać na babskie pogaduchy.
Oczywiście miejsce, tworzą ludzie. Tutaj kolejny wielki plus. Mężczyzna w średnim wieku, który nas obsługiwał, był absolutnie niewidzialnym duchem tego miejsca...nie był natarczywy, pojawiał się wtedy, kiedy trzeba, a nawet jak przyjmował jakiegoś gościa, rozmawiał tak cicho, że nie było go słychać. Szalenie sympatyczny, uśmiechnięty i obsługiwał nas z pełnym szacunkiem, w taki sposób, że czułyśmy się wyjątkowo. Zrobił na mnie ogromne wrażenie!
Dodatkowym atutem tego miejsca jest możliwość płacenia kartą. Co nie jest wcale takie oczywiste...już nie raz rozczarowałam się w Poznaniu tym, że nie miałam gotówki, a informacji o braku możliwości płacenia kartą nie było albo była tak schowana, że nijak nie dało się jej zauważyć.
Niedziela upłynęła pod znakiem czytania z rana (co za szczęście!!) oraz obiadu u Rodziców, którzy pokazywali nam relacje fotograficzną ze swojego Sylwestra-Balu w Wiedniu. Trzeba przyznać, że to bardzo eleganckie przyjęcie, choć do kilku rzeczy Rodzice mieli zastrzeżenia. Mimo wszystko, Sylwester uznali za udany i dobrze bo o to chodzi.
Po powrocie do domu, zobaczyłam kilka filmików na YT i poszłam do wanny. Do kąpieli użyłam mieszanki trzech olejków (bolała mnie głowa i chciałam się zrelaksować).
Weekend bardzo udany :) Choć niestety odczuwam już stres związany z powrotem do pracy.
A poniżej wspaniały obiad jaki zrobił Tajemniczy-kluski były pierwsza klasa!!
Kochanie, wyszły Ci wspaniałe!
A oto nasza pierwsza, wspólna próba-kapuśniak!
Niestety jak dla mnie z powodu olbrzymiej ilości kminu, zupa nie była zjadliwa, za to Tajemniczy zajadał się bez opamiętania ;)
miluchno
OdpowiedzUsuńtakie poranki sa niesamowicie miłe ;-)
zgadzam się, z utęsknieniem czekam na kolejny ;)
Usuńsuper, że mogłaś sobie odpocząć i poczytać :) ja też się teraz relaksuję bo nie muszę chodzić do pracy - muszę się wyciszyć bo strasy z pracy wciąż we mnie uderzają mimo, że mam wypoczywać...
OdpowiedzUsuńale bym zjadła tych kluseczek mniammm musiały być pyszne :)
kluski były bajeczne, a co najlepsze Tajemniczy robił je pierwszy raz!! No bajka!!
UsuńA co Cie tak stresuje w pracy ?
Cafe szpilka mnie przekonuje :) Wybiorę się na pewno!
OdpowiedzUsuń