piątek, 11 stycznia 2013

Jak marnujesz swoje życie?


Moja Joginka, zawsze kiedy leżymy w relaksie (wyciszenie na koniec zajęć) mówi coś motywującego. Tym razem o czerpaniu radości z życia. Powiedziała, że marnujemy swoje życie, robiąc rzeczy które nie dają nam radości, których nie chcemy robić, które powodują, że cierpimy. Utrzymujemy status quo , pomimo kosztów jakie ponosimy i często braku korzyści. A czas każdego z nas jest policzony.
Leżąc tam doszłam do wniosku, że to ja. Ja jestem teraz w takiej sytuacji. W pracy która nie daje mi radości, nie daje satysfakcji, w której niczego się nie uczę, słowem nie mam żadnych korzyści, a mój szef nie zna się na podstawach tego, z czego mnie rozlicza. Jakby tego było mało, nie dostaje wynagrodzenia. Co ja tam jeszcze robię? To już lepiej siedzieć w domu i wysyłać CV niż marnować swój czas, na to, by być nieszczęśliwym człowiekiem.

A Wy? Jesteście szczęśliwymi ludźmi?

7 komentarzy:

  1. Wiesz co gdybyś chociaż dostawała za to kasę, to nie do końca nie miałoby to sensu. Choć jeśli byś mogła sobie pozwolić na to by przez jakiś czas być bez wynagrodzenia i szukać, a nie marnować się - to byłabym zdecydowanie za. Dobrze powiedziane. Chyba czas przemyśleć to co się dzieje wokół, jak się dzieje i co tam jeszcze robisz :D
    Czy jestem szczęśliwym człowiekiem? Tak, zdecydowanie tak. Bywają gorsze dni, gorsze chwile. Nie mam wymarzonej pracy, ale nie narzekam na nią aż tak bardzo. Co najważniejsze otaczają mnie cudowni ludzie w niej, choć zarobki są liche. Ogrom drobnych pozytywnych rzeczy, które składają się na cudowną całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ludzie są najważniejsi, to oni tworzą atmosferę i klimat. Mają bardzo duży wpływ na to, jak czujemy się w pracy.
      Jednak w moim przypadku to nie wystarcza. Jestem w takiej sytuacji, że dobrzy ludzie przy beznadziejnych zarobkach, bez wizji ich wzrostu nie pozwalają mi na zostanie w jednym miejscu dłużej. Nie mam nikogo na kim mogłabym się w pełni oprzeć (Chodzi mi o finanse) i czuć się komfortowo (bo ja nigdy nie czuję się komforotowo, kiedy nie mam swoich pieniędzy). Choć wiem jak dziwnie to brzmi w obliczu tego, że teraz jestem w miejscu gdzie mi nie płacą za pracę. Taka była umowa, po jakimś czasie mam miec umowę o pracę ale jak patrze na to jakim człowiekiem jest mój szef, to już dzisiaj wiem, że nie chcę tam pracować, np chyba, ze zarabaiłabym 7 tys zł netto miesięcznie (żeby sobie opłacić dobrego psychologa) :]
      Cieszę się, że doceniasz to, co masz. Zawsze bardzo Cię za to podziwiałam i to się nie zmieniło.

      Usuń
    2. 7 tys zł netto miesięcznie? To takie pieniądze są możliwe w Polsce bez znajomości, bez bogatych rodziców, albo bez takiego jakiegoś cholernego szczęścia :D hehehe :)
      Ja to bym się zadowoliła 2,5 tys miesięcznie na rękę, gdzie atmosfera nie miałaby aż tak wielkiego znaczenia. Choć wiadomo, że bez niej to nie ma nic. Więc w sumie nie wiem czy dobrze mówię, czy mogłabym... podejrzewam, że nie :)
      Co do Twojej sytuacji, to długo pracujesz bez płacy? Ja sobie nie wyobrażam mimo wszystko.
      Doceniam to co mam, staram się, choć czasem smutno mi się robi jak Łucja mówi, że szkoda, że nie ma swojego pokoiku, gdzie mogłaby powiesić na drzwiach swoją plakietkę, z imieniem czy z czymś tam. Ale jest na tyle mądra, że rozumie, że można jej wytłumaczyć i cieszyć się z tego co mamy. Bo nie wszyscy mają tyle co my czyż nie? A to, że niektórzy mają o wiele wiele więcej... czasem im brakuje szczęścia po prostu :)
      Nie narzekam. Powoli, powoli wszystko będzie :) Najważniejsze, że mamy siebie i jesteśmy stosunkowo zdrowi, nie licząc tego cholernego przeziębienia teraz

      Usuń
    3. Te 7 tys zł napisałam dlatego, ze atmosfera w mojej pracy jest naprawdę chora-szef teroryzuje pracowników, straszy, że nie dostaną pensji. Wszyscy robią codziennie nadgodziny, za które im sie nie płaci, ani nie mogą odebrać dnia wolnego...ale nikt nic nie powie, bo sie obawia, że straci pracę. Nie wolnictwo XXI wieku. DLatego napisałam tą kwotę-mając takie pieniądze czyli możliwośc dobrych wakacji i wyajzdów na weekend, żby odpocząć plus dobrego psychologa to myślę, że dałabym rade w tej robocie. Jednak wolałabym zarabiać mniej i mieć fajnego szefa, fajnych współpracowników i wtedy byłoby mi znacznie lepiej.
      W tym miejscu jestem od grudnia bez płacy...też sobie tego wcześniej nie wyobrażałm. Gdy się na to zgodziłam nie widziałam jakie sa wrunki tej pracy i jak to wszystko wygląda od kuchni. Gdybym widziała, że wygląda to własnie tak, nie zgodziłabym się już na wstępie. Mój szef to manipulator i oszut-zwyczajnie zły człowiek, który żeruje na pracy innych (kradnie moje pomysły i przedstawia jako swoje np.)...

      MAsz rację, sa tacy ludzie co mają znacznie mniej niż my. Ja jednak zawsze do tego, żeby było optymalnie. A ta sytuacja jaka jest teraz, jest bardzo zła.

      Usuń
    4. Uciekaj. Nic tam totalnie nie trzyma Cię w tej pracy. I tak nie masz płacone, co innego jak ludzi jeszcze płaca trzyma, mimo, że jest licha. Rodzina, zobowiązania i inne rzeczy. Nie daj się. Po co się męczyć, po co tak niszczyć sobie dobry nastrój. Nienawidzę takich ludzi jak Twój szef. Nienawidzę. Są nieszczęśliwi, są okropni, i są po prostu otoczeni czarną aurą. Ty tak naprawdę masz wybór, możesz ucieć, a nie każdy go tam ma, kto nie ma perspektyw na nową pracę, boi się zmian, albo nie jest na tyle silny psychicznie by odejść ot po prostu

      Usuń
    5. Zagzadzam się z Toba, nic mnie tak nie trzyma. I tak jak napisałaś, jak jest naprawdę źle, to ludzi najbardziej tzrymają profity czyli prestiż stanowiska czy fimry (np. praca dla znanego koncernu na stołku dyrektorskim) albo pieniądze. A ja nie mam niczego z tych rzeczy. NAwet się tam niczego nie uczę. Jedyne co dostaję to to, ze mójs zef kradnie moje pomysły, przedstawia je jako swoje i dostaje pochwały-stąd mam informację zwrotną, że moje pomysły się podobają ale nikt nie wie, że sa moje. Kolejną rzecza jaką dostaję od firmy jest to, ze szef nie radząc sobie ze swoimi problemami (nie tylko zawodowymi ale i prywatnymi) wylewa na mnie swoją ,żółć. A trzecia rzecz to ciagłę przebywanie w stałym silnym mobbingu. Co parwda, ja ni daje się zmobbingować ale inni pracopwnicy tak i samo oglądanie tego, nie wpływa na mnie pozytywnie, tym bardziej, ze mam świaodmość, że nawet gdybym została tam zatrudniona, to to sie nie zmieni dopóki mój szef nie wyleci z tego stanowiska...a jest na tyle dobrym manipulantem, że na razie na to nie wygląda.
      Postanowiłam już w zeszłym tygodniu, że odchodzę. I wiesz co? OD kiedy załozyłam to sobie jako drugi główny cel tygodnia czuję się świetnie i anwet te bzdury które wyczynia mój mnie tak nie irytują bo wiem, że jestem tam jeszcze tylko chwilę...:]

      I masz rację, reszta ludzi z tego działu nie robi z tym nic, bo to są albo studenci albo absolwenci więc ;ludzie ktorzy potrezbują pracy albo ze względu na pieniądze albo ze względu na budowanie pozycji w CV. A ponieważ mają małe doświadczenie zawodowe, boja się walczyć o swoje prawa, szacunek i odpowiednie traktowanie.

      Usuń
  2. a najzabawniejsze jest to, że robimy coś czego nie lubimy, zdajemy sobie z tego sprawę, a jednak nic nie zmieniamy w życiu

    co do mojego szczęścia to myślę, że tak, póki co mam pewną pracę, dach nad głową i co do gara włożyć, to mi póki co wystarcza

    OdpowiedzUsuń