piątek, 30 maja 2014

Ważne rozmowy i absurd komunikacyjny.

W poniedziałek miałam bardzo ważne spotkanie. Wstałam rano, zjadłam pyszne śniadanie. Uwielbiam takie orzeźwiające śniadania latem, kiedy jest gorąco. W ogóle w trakcie upałów mogłabym się ograniczyć do owoców, warzyw i wody niegazowanej.







Po śniadaniu zrobiłam paznokcie, ubrałam się i pędem na rozmowę. Rozmowę w miejscu, na którym mi zależy, które mi się bardzo podoba. Niestety nie miałam możliwości skorzystania z dojazdu autem, została więc komunikacja miejska. Wszystko świetnie, wszystko sobie wcześniej sprawdziłam i na wszelki wypadek wyjechałam godzinę wcześniej z domu, a nie pół, które miało być wystarczające. I na całe szczęście...O ile dojazd tramwajem połowę trasy to nie problem, o tyle drugie połowy pokonane autobusem to już wyzwanie. Autobus, w dzień pracujący koło 11:00 jeździ raz na godzinę!! Tego to się naprawdę nie spodziewałam...I nie są to wcale obrzeża miasta, gdyby ktoś z Was chciał spytać...Porażka.
Na miejsce dotarłam bez spóźnienia. Rozmowa przebiegła szalenie pozytywnie, w porównaniu do wcześniejszych jakie miałam okazje prowadzić. Trochę już ich było więc mam do czego porównywać. Maila z odpowiedzią na moje pytania dostałam szybciej niż się spodziewałam...jeszcze tego samego dnia :)

Z powrotem do domu był niezły problem...ponieważ okazało się, że na autobus musiałabym czekać ponad godzinę, na przystanku na którym nie ma budki, ławki a ja stałabym w szczerym słońcu...Nie jest fajnie nie mieć auta...;/

Wracając do domu, zobaczyłam jak wyglądają przystanki przy ul. Kórnickiej:








Nie wiem jak Wam, mnie się podobają :)


A jak Wam rozpoczął się tydzień?

4 komentarze:

  1. Uff, dobrze, że udało się dotrzeć na rozmowę. :) W Krakowie niby komunikacja miejsca dobrze rozbudowana, ale przez ciągłe remonty wszystko stoi w korkach i spóźnienia rzędu godziny to niemalże norma. :/

    Przystanki piękne! Bardzo optymistyczne. Pewnie lepiej się pod takim stoi i czeka, zwłaszcza w deszczowy dzień. :)

    Mój początek tygodnia był związany z oczekiwaniem na jego koniec. ;) I bynajmniej nie chodzi o chęć obijania się w weeekend, ale o dwa spotkania ze znajomymi, których dawno nie widziałam. :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że Kraków boryka się z tym problemem. Wydawało mi się, że najpiękniejsze miasto Polski (nie wiedzieć czemu już nie stolica??:() tez ma ten problem i to w tak dużym stopniu. Czyli-"Polska w budowie" jak mawiał pewien polityk ;)

      Fakt, są dwa takie przystanki (jeden, który pokazałam i drugi w brzozy). Są szalenie optymistyczne i aż na mich ustach pojawia się uśmiech, kiedy je widzę:)

      Nie dziwie Ci się, że tak bardzo czekałaś na weekend. Spotkań z przyjaciółmi czy znajomymi zawsze mam niedosyt, tym bardziej że znaczna większość z nich jest spoza miasta i ma dzieci więc i logistycznie i czasowo ciężko się spotkać ;/

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. niby mamy 21 wiek a jednak wiele pozostaje do życzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, tym bardziej, że zaczynają coś robić, zazwyczaj wtedy, kiedy idą wybory...czyli dosyć rzadko idą szybko, bez planu i z najniższa jakością.

      Usuń