sobota, 1 lutego 2014

Zbyt dumna, zbyt krucha...Maria Callas.

Lubię zachodzić do sklepu Biedronka. Nie specjalnie przepadam za żywnością jaka jest tam dostępna, z nielicznymi wyjątkami, za to propozycje książek często są warte uwagi. Ostatnio zakupiłam dwie książki (bo nie miałam przy sobie więcej gotówki).
Nigdy nie słuchałam Marii Callas, nie przepadam za muzyką operową, żeby nie powiedzieć, że jej nie lubię. Jednak słuchanie śpiewu, a czytanie o czyimś życiu to zupełnie dwie różne sprawy. Stwierdziłam, że książka o Niej za 9,99zł to okazja nie do odrzucenia :) Już nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę ją czytać ale do skończenia miałam "Chatę" o której pisałam Wam tutaj klik

Książka o Marii Callas mnie zszokowała...Jest to powieść, napisana na podstawie listów oraz innych książek biograficznych. W życiu nie powiedziałabym, że Ona miała tak trudne dzieciństwo i tak toksycznych rodziców. Ewidentnie osiągnęła sukces na skale światową, co było jej marzeniem. Jednak nigdy nie zdobyła tego co było dla niej najważniejsze, nigdy nie była szczęśliwa. I to właśnie jest najbardziej przerażające  w tej historii. 




Przeczytałam ostatnio kilka książek para biograficznych lub biograficznych o ikonach, takich jak Marylin Monroe, Maria Callas czy Coco Chanel i dochodzę do wniosku, że wszystkie te kobiety, były nieszczęśliwe. Nam, obserwatorom, wydawało się, że to były kobiety, które miały wszystko . A one, czasami nawet otwarcie, twierdzą, że pomimo tego wszystkiego, tak naprawdę nie miały nic. 

A Wy? Uważacie, że macie wszystko czy, że ciągle Wam czegoś brak? 

2 komentarze:

  1. myślę, że nie ma na świecie takiej osoby, która powie, że ma wszystko: jedni pragną materialnych rzeczy, inni duchowych i tak dalej...Ja np. marzę o wolności od tego codziennego wyścigu: praca, płacenie rachunków, kredytów, zmuszanie się do niektórych rzeczy żeby np. dziecko nie czuło się gorsze od innych...marzę o spokojnym życiu bez luksusów dalekooooooooooooooo stąd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elfica, rozumiem Ciebie bardzo dobrze :) Większośc z ludzi współczesnego społeczeństwa, chciałaby ejdnak żyć bez kredytów, dlatego ja nie zamierzam ich brac. Jest to jeszcze jeden, kolejny powod dla parcodawcy do szantazu i wykorzystywania, co było nagmienne w mojej poprzedniej pracy.
      Życie bez kredytów, to juz namiastak wolnego życia chociaż to prawda, że od stałych opłat-mieszkanie, media itd. nikt w cywilizowanym świecie nie ucieknie...szkoda tylko, ze wypłaty niekoniecznie sa adekwatne do cen jakie panują na rynku...

      Czasami marzy mi się koczownicze życie, w szałasie, w lesie, bez tych wszystkich problemów, w kraju gdzie ciagle jest słońce :)

      Usuń