środa, 4 czerwca 2014

Przeczytane: "Czas na mnie..."

Książka pożyczona od mojej Mamy. Dowiedziałam się, że powinnam ją przeczytać. Chyba dlatego, ze temat śmierci jest tematem, z którym do dzisiaj nie do końca sobie radzę. Trochę się obawiałam, że książka będzie przytłaczająca, ciężka, dołująca...Takie emocje nie są mi potrzebne. Nie jestem masochistką.

Okazało się, że to jedna z najlepszych książek jakie czytałam w życiu. Nie jestem obiektywna, bo pamiętniki to forma, która najbardziej do mnie trafia. To książki warte zakupu. W opowiadania nie inwestuje wychodząc z założenia, że na książkę do której się nigdy nie wróci szkoda pieniędzy (odstępstwem od tej reguły są książki dotyczące statystyki niezbędne do zaliczenia egzaminów w trakcie studiów).



To dzieło jest napisane przez żonę znanego polskiego aktora. Opisuje jego charakter, sposób ich życia, jej poglądy oraz jego miłość do pracy. Nigdy nie powiedziałabym, że to był taki człowiek. Taki niedoceniony. Kompletnie. Tak zanurzony w świecie pracy, że zapomniał o rodzinie, która gdy on umarł została z niczym...Opisywane są losy pary, która żyje ze sztuki, która nie ma pieniędzy, nie wiąże końca z końcem, bo nie starcza do pierwszego. Nie starcza też dlatego, że ów żona przygarnia psy z ulicy. Pokazany jest obraz dramatu, kiedy to dom, w którym zaplanowało się swoja śmierć trzeba sprzedać, żeby spłacić długi albo nie wpakować się w kolejne.

Książka napisana z ironią, z humorem, ze szczerością. Porusza sferę o której rzadko myślimy, odpowiada na fundamentalne pytania dotyczące istnienia czy relacji z drugim człowiekiem oczami Agnieszki Kowalskiej.

Uważam, że bezwzględnie każdy powinien przeczytać to dzieło. Szczególnie ci, którzy wchodzą w relację z drugim człowiekiem.

Moje dwa bezwzględnie ulubione cytaty z tej książki:








Wspaniała książka. Pokłony dla autorki. Chciałabym Ją osobiście poznać.

1 komentarz: