Nareszcie przyszedł upragniony weekend. Nie pospałam długo, napierw w nocy obudził mnie Tajemniczy, a potem po 7:00 rano.
Dzisiaj wyjechał i znowu jestem sama. Stwierdziłam, że wykorzystam ten czas masymalnie dla siebie. Co parwda w ciągu tygodnia tez się mało widzieliśmy ale kiedy w domu jest się po 20:00 to raczej trudno zrobić coś więcej dla siebie.
Od rana oglądam moje ulubione blogi (i te nieco zapomniane), nadrabiam zaległości na YT, czytam artykuły w internecie, a w planach jest zabaranie się za książkę :)
Od rana oglądam moje ulubione blogi (i te nieco zapomniane), nadrabiam zaległości na YT, czytam artykuły w internecie, a w planach jest zabaranie się za książkę :)
Niedawno zjadłam śniadanie:
Mozarella (bo jest substytuem sera żółtego od którego ma detoks) i pomidory które zawsze kojarzą mi się z latem...i pyszna oliwa przywieziona nam przez Mamę Tajemniczego z jednej z wypraw.
Uwielbiam powolne, spokojne śniadania, przy których jest czas na to, żeby poczytać, delektowac się ciepłą herbatą i mieć poczucie, że dzisiaj nigdzie nie muszę się spieszyć...
Widać, że podobne poczucie ma Ruda:
Uwielbiam powolne, spokojne śniadania, przy których jest czas na to, żeby poczytać, delektowac się ciepłą herbatą i mieć poczucie, że dzisiaj nigdzie nie muszę się spieszyć...
Widać, że podobne poczucie ma Ruda:
UWielbiam patrzeć na nią, kiedy tak słodko śpi... |
Musicie wiedzieć, że z Rudej jest straszny czyścioch! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz