Nasz Rudzielec przyzwyczaja się do nas coraz bardziej. Jest teraz na takim etapie, że uwielbia się bawić, przy czym wybija się na metr w powietrze albo bardzo szybko biega. To wielki przełom.
Oczywiście to, że uwielbia spać się nie zmieniło ale wcześniej (zanim ją adoptowaliśmy) nie podejmowała żadnej aktywności oprócz podejście do miski z jedzeniem i powrotu do legowiska by znowu pospać.
Oczywiście to, że uwielbia spać się nie zmieniło ale wcześniej (zanim ją adoptowaliśmy) nie podejmowała żadnej aktywności oprócz podejście do miski z jedzeniem i powrotu do legowiska by znowu pospać.
Bardzo się cieszę, że daliśmy jej dom, że u nas jest. Od tak dawna pragnęłam by jakiś czworonóg z długimi wąsami przechadzał się po naszym mieszkaniu.
Niestety mój stan zdrowia pogarsza się. Nie jest to rewolucyjne pogorszenie, a stopniowe ale nie wróży to niczego dobrego. Mam wiecznie zatkany nos, ciężko mi się przez to mówi, czuję duży dyskomfort. Tajemniczy sugeruje, aby w trosce o moje zdrowie, jednak poszukać kotu nowego domu.
Mój stan nie jest tragiczny, Tajemniczy obawia się jednak, że im bliżej lipca/sierpnia tym gorzej będę się czuć, bo dojdą wszystkie inne alergeny czyli pyłki i suchość powietrza, która pozwala kurzowi na totalne rozprzerstrzenianie się.
Jestem zła na swój organizm za to, że tak reaguje.
Zanim ją zaadoptowaliśmy zastanawiałam się na tym bardzo długo. Przecież w razie pojawienia się alergi oddanie kota to wielki ból dla mnie i na pewno dyskomfort dla kota, że zmienił miejsce po to, by wrócić tam skąd go wzięliśmy. Po długich zastanowieniach, rozmowach i przeglądaniu strony Fundacji Koci Pazur co trzy dni jednak się zdecydowaliśmy. A tutaj taka sytuacja.
Zanim ją zaadoptowaliśmy zastanawiałam się na tym bardzo długo. Przecież w razie pojawienia się alergi oddanie kota to wielki ból dla mnie i na pewno dyskomfort dla kota, że zmienił miejsce po to, by wrócić tam skąd go wzięliśmy. Po długich zastanowieniach, rozmowach i przeglądaniu strony Fundacji Koci Pazur co trzy dni jednak się zdecydowaliśmy. A tutaj taka sytuacja.
Umwiałam się z kobietą od której wzięliśmy naszą kocicę, że gdy pojawią się stany alergiczne, to ją oddamy. Jednak bardzo pragnęłam i wierzyłam w to, że stany się nie pojawią. Ta sytuacja jest dla mnie straszna...
W przyszłym tygodniu chcę się spotkać z moją alergolog. Może rozwiązaniem będzie ponowne zrobienie testów, które wykażą jak mocno uczula mnie kot.
W tym wszystkim zastanwiające jest, że ja gorzej czuję się w pracy (chodzi o stan alergiczny) niż w domu. Dlatego zastanwiam się czy to nie jest reakcja na coś, co jest w pracy...
pewnie coś w pracy
OdpowiedzUsuńmoja koleżanka źle reaguje na klimatyzację, a wyszło to przez przypadek, jak wzięła pare dni wolnego i dolegliwości minęły
piękna kicia i rozumiem, że serce boli na myśl o jej oddaniu ale z takiego utrzymującego się uczulenia można się nabawić astmy także przemyśl to dobrze
OdpowiedzUsuńja już mam astmę...od kilku lat.
Usuńto tym bardziej czy kicia nie pogorszy Twojego stanu zdrowia?
UsuńMam nadzieję, że to nie kot, choć wiemy obie, że prawdopodobieństwo jest bardzo duże co? Kurcze szkoda bardzo, ale co zrobisz. zdrowie jest bardzo ważne. Pamiętaj o tym :)
OdpowiedzUsuńto alergia na pracę, jak nic ;)
OdpowiedzUsuń