Jesteś chory? Idż do domu!
Nie rozumiem, poprostu nie rozumiem, że jak ktoś jest chory, zamiast siedzieć w domu, przychodzi do pracy i zaraża. Najlepiej jeszcze jak ma gorączkę. Smarka, prycha, kaszle i sprzedaje wszystkim innym w pokoju choróbsko. Oczywiście, nie bierze pod uwage tego, że jak kogoś zarazi, to ten ktoś ma straty finansowe (bo nie dostanie 100% wypłaty), wyda pieniądze na leki, żeby się leczyć jak zachoruje albo na środki profilaktyczne, żeby nie zachorować. Dodam jeszcze, że w moim przypadku, po tak krótkim czasie pracy konsekwencje byłyby znacznie bardziej nieprzyjemne, przecież firma nie byłaby zadowolona, że tak szybko idę na zwolnienie.
Tak...wszyscy to wiemy i prawie wszyscy mamy to w dupie. Po co sie martwić o innych?
Ja powiem tak że wdzisiejszych czasach, ludzie poprostu boją się o swoje stanowiska. Wiadomo praca nie czeka za rogiem, a każdy dzień zwolnienia to jednak mniejsze pieniądze. A życie w naszym kraju nie jest tanie
OdpowiedzUsuńZd wszytskim się zgadzam, nie zmienia to ejdnak faktu, że takie zachowanie, jest najgorszym wyjściem dla firmy-pracownik jest niewydajny, często się myli i zaraża innych. W sumie zamiast jednej osoby trzy dni na L4, będzie to kilka osób. Dla firmy większa strata, dla ludzi większa strata...nikt na tym nie korzysta...
Usuńostatnio jak chodziłam taka zasmarkana to koleżanka mi wypominała, teraz postanowiłam ją wyprzedzić i sama poszłam bez Jej marudzenia na L4 ;-)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam?
OdpowiedzUsuńZa parę dni idę na operację - stan zdrowia idealny zatem wskazany.
W domu mam małe dziecko - jego stan zdrowia idealny także wskazany.
Roboty w biurze po pachy, bo rozliczenia, zamykanie roku podatkowego - blablabla, wskazane.
A współpracownicy wyglądający jak zombie (to przez grypę, choć jestem pewna, że paru ma solidnego kaca) do pracy przychodzą i - tak jak piszesz - prychają na prawo i lewo.
Wczoraj nie wytrzymałam i grzecznie skierowałam swą prośbę do podwładnych: "spie*dalać do domu z tymi wirusami!".
:-)
Tak, niby racja, al wiem z własnego przykładu, że z zapaleniem oskrzlichodziłam do pracy.. i nie z własnej złośliwości, żeby zarazić pracowników, czy z pracoholozmu. Po prostu wiem, że w mojej firmie szef reaguje alergicznie za zwolnienie lekarskie. Koleżance, która wylądowała w szpitalu, zasugerował, że może pokryłaby te kilka dni urlopem i najlepiej zaraz powyjściu przyszła na drugą zmianę..
OdpowiedzUsuńPoza tym zwolnienie to mniejsze wypłaty. W moim przyapadku sporo mniejsze, bo przy zwolnieniu odpada mi premia, a to już duża strata.